21 listopada 2019, 21:06
Dawno mnie tu nie było a to oznacza, że życie płynie miło i przyjemnie skoro nie mam czasu na wypisywanie głupot.
Ale.
Ostatnio zostałam bardzo zainspirowana przez pewną osobę do napisania tego postu. Ona co prawda go nie przeczyta, ponieważ niektórzy ludzie nie chcą się rozwijać. Oni będą jęczeć, narzekać i użalać się nad sobą, ale podjąć wysiłku związanego z ciężką pracą nad sobą oni nie chcą.Więc skoro tak, uznaję że im wszystko pasuje takie jakie jest. Nawet jeśli życie jest beznadziejne, ale da się wytrzymać.
Wracając do tematu. Jak mieć wysoką samoocenę i kochać siebie? Jak stać się silnym i niezależnym a tym samym - szcześliwym? Jak nauczyć się nie rozdawać swojej energii na prawo i lewo i ustabilizować swoją psychikę?
Należy przede wszystkim przestać być dziurawą torbą z której wysypują się wszystkie czyny, emocje a nawet myśli. Należy zacząć rozumieć, że nasze ,,bardzo ważne sprawy'' są takie tylko dla nas. I nie trzeba nimi zaszczycać innych ludzi, nawet tych bardzo ważnych. Kiedy ktoś nie odpowiada na setną wiadomość od nas, kiedy grzecznie wyprasza nas drzwiami, to co robimy? Nie poddajemy się, dalej piszemy wiadomości i wchodzimy oknem dobijając resztki wątpliwego już szacunku do siebie i jeszcze bardziej wątpliwego zainteresowania znajomością z nami tak? Nie.
Wyczuwamy gdzie i kiedy kończy się zainteresowanie nami i albo staramy się to naprawić jeśli zależy nam na relacji, albo się zamykamy w końcu i zwracamy w swoim kierunku. Jak poprawić taką sytuację, gdzie już narobiliśmy mnóstwo błędów i widzimy że coś nie bardzo nas chcą u siebie?
Po pierwsze - doroślejemy. Przestajemy widzieć w drugiej osobie naszą mamę do której biegniemy żeby pokazać jej naszą piękną kupę. Po drugie - przestajemy być egoistami. I zaczynamy myśleć - co ja mogę dać tej osobie wartościowego? Jaką przyjemność ona ma z przebywania czy rozmowy ze mną? Przestajemy wyciągać swoje łapska w jej stronę i skupiamy się na niej. Oczywiście niektórzy myślą, że ich smarki są na tyle interesujące, że każdy przybiegnie w podskokach żeby je obejrzeć. I wysłuchać kolejnej fascynującej historii o tym jakie życie jest niesprawiedliwe. I ono będzie coraz bardziej niesprawiedliwe, jeśli nie przestać patrzeć na boki zamiast na siebie. Pytanie które każdy człowiek powinien sobie zadać brzmi: co JA takiego robię, że moje życie tak wygląda. Nie skarżyć się na innych, jak to wszyscy oszukują, wyzyskują, a jaka zła partia a jaki zły rząd a jacy sąsiedzi. Pytania i pretensje należy mieć tylko i wyłącznie do siebie. Nie- dlaczego szef mnie wykorzystuje, tylko dlaczego ja na to pozwalam. Dlaczego ja nie umiem postawić granic. Dlaczego ja nie zmienię pracy. Dlaczego ja się boję szefa. Jak żałośnie wygląda dorosły człowiek, który zamiast w końcu się obudzić, ciągle jęczy i jęczy i jeszcze uważa, że ktoś ma ochotę tego słuchać.
Są ludzie i proszę mi wierzyć, których szanują wszyscy od małżonka po Pana otwierającego drzwi do hotelu. Czy to jakaś magia? Czary mary? Nie, to po prostu bycie odpowiedzialnym za siebie, kierowanie pytań i pretensji do siebie i człowiek emanuje taką energią że nikt się nie odważy go nie szanować. Więc powtarzam jeszcze raz - wszystko kierujemy do środka.
Uwierzcie mi, nasze życie, nasze sprawy i problemy na prawdę mało kogo obchodzą. Jeśli ktoś jest tym zainteresowany, on się spyta gwarantuję wam. A jeśli ktoś się mnie nie pyta co słychać u mnie a ja przychodzę i opowiadam nie wiadomo jakie historie to tak, jakbym przyniosła komuś do domu worek śmieci i zaczęła wysypywać zawartość na dywan w salonie. I ja się nie będę przejmować tym, że właściciel domu właśnie kupił nowy perski dywan, mnie to nie obchodzi. Ja się świetnie bawię. A potem się dziwię, dlaczego ktoś mnie ignoruje, dlaczego ktoś nie odpowiada albo nie bardzo chce mieć kontakt ze mną. Więc nie trzeba się dziwić tylko opamiętać.
Osoby o których mówię mają jeszcze jedną cechę. Przychodzą do nas po pomoc. I my im dajemy tą pomoc, w postaci różnych materiałów, szkoleń, książek i czego tam jeszcze. Dajemy bo wiemy że ciężko jest pracować nad sobą i jeśli mamy jakiś sposób na coś to chcemy się podzielić. Ale dla takiego pasożyta to za mało! On nie będzie wkładał przecież pracy w to, żeby coś ze sobą zrobić. Jemu szkoda czasu, pieniędzy, energii. On przyjdzie do nas po gotową odpowiedź na jego każde pytanie, każdy problem. I jeszcze będzie mieć pretensje że nie chcemy poświęcać swojego czasu na te wymioty. Przecież my na pewno nie mamy nic fajniejszego czy lepszego do roboty, poza dzieleniem się z kimś swoimi ciężko wypracowanymi zasobami, z kimś kto nawet palcem nie chce ruszyć, żeby samemu coś zrobić. I dlatego takie osoby trzeba zostawiać samym sobie. One w końcu spadną na dno, zorientują się że są pod stołem i zbierają okruchy z podłogi i wtedy im się od razu zachce zmian. I pracy. Nie trzeba mieć żadnych wyrzutów sumienia postępując w taki sposób. Absolutnie żadnych.
Jeśli ktoś sam pracuje nad sobą, rozwija się, ćwiczy te wszystkie umiejętności i prosi o pomoc, to zupełnie inna sprawa. Wtedy aż chce się mu pomóc, chce się z nim rozmawiać, można się podzielić przemyśleniami i coś taka rozmowa wnosi, ma to jakąś wartość dla obu stron. Ale jeśli ktoś ciągle przyłazi do nas po jałmużnę, po poradę, po energię to trzeba zamknąć przed nim granice i drzwi bo zaraz się nie zorientujemy jak sami zaczniemy tracić swoją.
Pozdrawiam wszystkich żebraków i mam nadzieję, że przekaz dotarł :).