20 września 2019, 20:15
Witam. Dzisiaj odkryjemy tajemnicę wszech czasów czyli odpowiemy na pytanie: Jak być szczęśliwym człowiekiem?
Oczywiście, każdy człowiek lubi sobie komplikować sprawy proste więc jak zwykle na opak ja wszystko uproszczę. Zaraz Państwu przedstawię w punktach tę nieskomplikowaną myśl. Zaczynamy zatem.
Numer jeden - zawsze należy robić tylko to, co się chce.
Uprzedzę od razu wszelkie pytania, na temat moralności tego stwierdzenia. Ja się zwracam do ludzi zdrowych psychicznie, a nie do takich którzy na przykład chcą wysadzić Parlament w powietrze. Tak tylko zaznaczam dla zasady :).
Więc musimy się upewnić, że w naszym życiu robimy to co chcemy i absolutnie nie robimy tego, czego nie chcemy. Proste prawda?
Czyli jeśli każdego dnia rano nie chcę iść do pracy, bo jej nienawidzę to co trzeba zrobić? Trzeba zmienić pracę. Jeśli spotykam się z jakimiś osobami tylko dlatego, że wypada, to przestaje się z nimi spotykać, bo wypada najbardziej przeżyć swoje życie jak najlepiej, a nie męczyć się na każdym kroku zaspokajając potrzeby wszystkich i każdego. Jeśli jestem z mężem tylko dlatego, że za 20 lat jak umrze to przepisze mi dom i majątek, to trzeba iść do pracy i przestać być zależnym od męża. Trzeba powoli, bardzo małymi krokami usuwać przyczyny tego, dlaczego ja nie mogę żyć tak jak ja chcę. Jeśli nie mam wystaraczająco zasobów, żeby odejść od męża to muszę od zera nazbierać tych wszystkich zasobów. Jeśli nie mogę zmienić pracy, bo mam za mało umiejętności żeby dostać inną, to zaczynamy od tego. Nie ma co jęczeć całe życie i obwiniać wszystko i wszystkich. Jeśli ja chcę codziennie jeść żarcie z pewnego znanego fast fooda i oglądać seriale całymi dniami, to powinnam tak robić. Za jakiś czas spojrzę w lustro i na pewno zapragnę iść na siłownię. I wtedy też będę robiła to, co chcę. Także zasada numer 1 robimy tylko to, co chcemy.
Numer dwa - zawsze i wszystkie relacje budujemy na swoich zasadach.
Czyli jeśli jesteśmy dorosłą kobietą 35 letnią i mama nam mówi jak mamy żyć, albo czemu nie mamy jeszcze męża, albo czemu mamy takiego, a jaki syf w domu, a kim my w ogóle jesteśmy, to zdajemy sobie jedno proste pytanie - czy ja chcę tego słuchać? Jeśli nie, a zapewne nikt o zdrowych zmysłach nie będzie szczęśliwy sluchając tego, to co robimy? Mówimy mamusi- mamusia ja Cię bardzo kocham, ale od tej pory Ty nie będziesz się do mnie zwracała w ten sposob. My w ogóle nie będziemy rozmawiać na te tematy a w przeciwnym razie my będziemy musiały ograniczyć kontakt, czy mama mnie rozumie? Mama powie że jak śmiesz tak się odzywać do matki i kogo ja w ogóle wychowałam wyrodną córkę i wtedy my odkladamy słuchawkę mówiąc że mamy coś ważnego do zrobienia.. Mama następnym razem zadzwoni i zacznie lamentować, mówimy przepraszam Cię mama ale mam właśnie autobus. Kilka razy tak się zachowamy a mama zrozumie, że albo się przestanie tak zachowywać, albo nie będzie miała rodziny. I tak należy robić z każdym i w każdej sytuacji. I nie myśleć co sąsiadka Wiesia pomyśli, albo jak ja wyglądam w ozach innych. Po pierwsze to nie jest nasza sprawa a po drugie no, możemy się przejmować wszystkimi dookoła i próbować tańczyć jak nam orkiestra zagra, ale to jest NASZE ŻYCIE. Nie mamy, i nie sąsiada. A poza tym zgadzając się na takie traktowanie nikogo nie uszczęśliwiamy a wręcz przeciwnie. Jesteśmy dorosłymi ludźmi, a mama już nie ma nad nami władzy. Więc na brak szacunku i poniżanie nas nigdy się nie zgadzamy. Do widzenia.
Jeśli spotykamy się z mężczyzną a on pije bardzo okazyjnie codziennie, to nie należy snuć fantazji o tym jak my go zmienimy w abstynenta. No widzimy człowieka jaki jest i albo go bierzemy albo nie. Albo ktoś nie ma dla nas czasu. To mówimy raz że słuchaj Mietek mi to nie pasuje i ja mam potrzebę się z Tobą widywać częściej. I jak Mietka to mało obchodzi to mówimy do widzenia. A inaczej, będziemy znowu jęczęć, narzekać do koleżanek które już będa miały nas dosyć i pytać się przechodniów na ulicy co by tu zrobić z Mietkiem. I w taki sposób nigdy nie będziemy szczęśliwi. Na prawdę wierzcie mi.
Numer trzy - zawsze pamiętamy o tym, że to my mamy kierownicę od naszego życia.
Jeśli lubimy obwiniać wszystkich o wszystko, możemy od razu przestać to czytać i wrócić do swojego smutnego świata pod tytułem ''lubię gdy pada deszcz bo wtedy nie widać mych łez''. Mówiąc poważnie rozumiemy, że nie ważne jakie było nasze dzieciństwo, co nam wujek zrobił po pijanemu, czy jak się tata do nas odzywał i czy mama poszła w tango z trenerem fitnessu,to teraz ja jestem dorosły i to ja wybieram i decyduję. Oczywiście fajnie sobie wszystko przerobić i zrozumieć skąd się co bierze, ale nie grzebiemy w tym paluchami. To nic nie da, teraz jest teraz i to my decydujemy a nie wujek Zenek. Na prawdę ja wiem co mówię zaufajcie mi. Zrozumcie to, że wszystko co w waszym życiu się dzieje jest wynikiem waszej decyzji. I im szybciej to pojmiecie tym szybciej wróżę sukces. I zawsze pytanie i pretensje kierujemy do siebie. DO SIEBIE powtarzam. Zawsze zadajemy pytanie co ja źle zrobiłem, co ja mogłem zrobić inaczej. Nie chodzi o winę, tylko o to żeby przestać obrzucać wszystkich odpowiedzialnością za nasze niepowodzenia. No dobra mój mąż pije i nie płaci rachunków. To po co tracić czas na obwinianie męża. Po pierwsze to jest MÓJ mąż więc ja go wybrałam. Po drugie może lepiej zacząć działać i zostawić te wszystkie śmieci za sobą. Przemyśleć sobie swoje potknięcia i złe wybory i tyle idziemy do przodu. Nie ma innej drogi. Chyba, że w dół, ale nikt świadomie nie chce się staczać na dno. Także kierownicę do naszego auta wkładamy do środka.
Numer cztery - znajdujemy nasze powołanie życiowe.
Czyli coś z czym najwięcej ludzi ma problem. Wszyscy myślą że to musi być takkie oczywiste. Że muszę być śpiewaczką operową, albo tańczyć w musicalu. Po pierwsze każdy ma coś co kocha a przynajmniej bardzo lubi robić. Tylko przeważnie nie łączymy tego z pasją i w ogóle tego nie zauważamy. Bo ktoś lubi lepić pierogi. Co to za pasja prawda? No piękna i na pewno można się z tego utrzymywać. W ogóle wszystko co kochamy robić, będziemy robić z pasją a co za tym idzie, będziemy robić dobrze. I zarobimy na tym. Ale ciężko w siebie i w to uwierzyć. Ale to trzeba znaleźć i zacząć robić. Nie ważne w jakim wieku. Nie ważne z jaki startem. Ważne że będziemy szczęśliwi i będzie nam to sprawiało przyjemność. Ja ostatnio na przykład okryłam kolejne powołanie i coś co sprawia mi strasznie wielką przyjemność i gdyby nie to że mam już milion innych takich rzeczy to na pewno bym się tym zajęła. I gwarantuję wam, że to nic oczywistego. Także trzeba się nauczyć obserwować siebie i zauważać kiedy serce bije nam mocniej gdy coś robimy. A nie myśleć że ja to nie mam w ogóle talentu i nic nie potrafię.
Na dzisiaj koniec mojego wymądrzania się. Polecam zacząć od chociaż jednego punktu i wprowadzać go w życie a zobaczycie jaka magia zacznie się dookoła was dziać :)