30 września 2019, 14:50
Witam.
Dlaczego należy poradzić sobie ze swoją sytuacją z rodzicami? Jak to wpływa na nasze relacje w dorosłym życiu? Czy jest to sprawa ważna czy można o tym zapomnieć ?
Odpowiedź brzmi: dlatego. Jak zawsze. Dlatego, że jesteśmy już dorośli a jeśli mamy jakieś niezałatwione sprawy z rodzicami, mamy żal i pretensje do rodziców, nienawidzimy ich za to co nam zrobili w dzieciństwie, czujemy się poszkodowani, czujemy się ofiarą - ma to wpływ bezpośredni na całe nasze dorosłe i dotychczasowe życie.
Idealni rodzice nie istnieją. Istnieją za to rodzice, którzy poniżają dzieci, biją, przypalają papierosami, zostawiają na śmietniku, piją i ćpają, krzyczą, nie mają czasu dla dziecka bo biegną za karierą, obsesyjnie kontrolują itd. Dlatego na pewno każdy z nas a przynajmniej większość miała jakieś doświadczenia od naszych rodziców które sprawiają, że czujemy w sercu żal i pretensje. Czasem ludzie są w stanie się nauczyć ignorować rodziców czy tam jednego rodzica, tego ''złego'', nie mieć z nim kontaktu, wyjść za mąż albo iść do zakonu, żeby uciec z domu. Ale to jest tylko położenie ręki na dziurze w spodniach i powiedzenie że dziury nie ma. Jest. Dopóki sami nie przerobimy tematu, nigdy nie ułożymy sobie udanych relacji w życiu dorosłym.
Co trzeba zrozumieć? Po pierwsze, każdy rodzic kocha swoje dziecko i wszystko co robi, w jego przekonaniu robi dla dobra dziecka. Brzmi jak kompletna bzdura, ja wiem, ale tak jest. Kiedy spytacie ojca, dlaczego bił swoją córkę on odpowie że ona była taka niegrzeczna, nie uczyła się i on nie miał wyjścia. On chciał żeby córka wyszła na ludzi. I w jednym ten ojciec miał rację - on nie miał wyjścia. Dlaczego? Bo ten ojciec, miał kiedyś swojego ojca. I dziadka. On się wychował w jakiś konkrentych warunkach i środowisku. On przeszedł swoje koszmary. On nie bije dziecka dlatego, że on tak chce. On nie ma wyboru bić albo nie. W tej sytuacji, w takich warunkach, ojciec jest osobą która tak postępuje. Powtarzam jeszcze raz - dla niego to nie była kwestia wyboru. On nie umiał inaczej się zachować. To jest podstawowa rzecz, którą należy zrozumieć, zapamiętać i przestać rozpaczać i rozpamiętywać te wszystkie rzeczy.
Po drugie matka która nie kocha dziecka, ona nie będzie je nosić 9 miesięcy pod sercem. Ona nie będzie cierpieć bóli porodowych, karmić tego dziecka, wstawać w nocy do niego. Ona usunie ciąże i nie urodzi go w ogóle. A to, że matka która jest np narkomanką i zostawia dziecko w kościele albo na śmietniku ona to robi, bo kocha dziecko. I wie że dla niego to jest lepsze niż jej ''opieka'' której nie jest w stanie mu zapewnić bo jej uzależnienie jest silniejsze od wszystkiego. Ona wie, że ktoś dziecko znajdzie i się nim zajmie lepiej niż ona. Dlatego w tym się objawia jej miłość do dziecka. Ludzie mają sami tyle swoich problemów, tyle braków, tylko jakiś ubytków w emocjach i zrozumieniu samych siebie, że oni po prostu dają tyle ile mają. Dlatego, że oni więcej nie mają. Nie dlatego, że oni mogą dać, a nie chcą. Nie, oni nie mają.
Kolejna sprawa jest taka, że nasi rodzice żyli w innych czasach. Tam nie było ''kołczów'', internetu, pomocy, informacji o samorozwoju. Oni nie mieli tych samych możliwości pomóc samym sobie, które mamy my dzisiaj. Dlatego trzeba zrozumieć, że teraz my nie jesteśmy małym dzieckiem, jesteśmy dorośli a rodzice są starzy i teraz to my przerośliśmy ich. Słuchajcie, nie musicie nikogo kochać. Nawet nie musicie nikomu wybaczać. Nikomu to nie jest potrzebne do szczęścia. Jak nie kochacie rodziców, to po prostu przyznajcie przed samym sobą: no dobra, nie kocham. I tyle. Nie trzeba się użalać i myśleć, że ja nie wiem czy dam radę im wybaczyć te wszystkie krzywdy. To nie wybaczaj. Nie istnieją żadne zasady kogo ja mam kochać a kogo nie. Tylko z powodu że ktoś jest moją rodziną, nie oznacza że ja mam kochać moją rodzinę. Albo czuć więź z nimi. Skoro więź nie została nawiązana, ja nie będę czuć bliskości z tymi ludźmi.
Po ostatnie, musimy sobie z tym poradzić dla siebie. Dlatego, żeby będąc na plaży gdzie jest pięknie, nie rozgrywać znowu w głowie te same dialogi i zadawać te same pytania. Dlatego, że kiedyś my będziemy mieć dzieci i jak zrobimy im imprezę urodzinową, to będziemy myśleć: a mnie mama nie zrobiła urodzin. Ona w ogóle nie pamiętała o mnie. Ona mi mówiła że jestem nikim. Nie przeżyjemy nigdy szczęśliwie życia, nie ułożymy sobie relacji i będziemy zawsze czuć się ofiarą. I wałkować ten temat w nieskończoność też nie ma sensu. Zrozumieć, przerobić te sytuacje (np. z psychologiem jeśli nie możemy sobie poradzić sami), zamknąć te drzwi i nigdy ich nie otwierać.
Jeśli dalej nasi rodzice, pomimo że mamy 30 lat, mamy męża i dzieci i mieskzamy sami, oni nas traktują bez szacunku, obrażają, poniżają czy robią cokolwiek co nam nie odpowiada, robimy tak jak już mówiłam we wcześniejszym wpisie. Jak ktoś będzie zainteresowany to można do mnie napisać, wytłumaczę. I pamiętajcie - nie chcecie, nie wybaczajcie. Nie kochajcie. I to nie jest nic złego.
Chciałam tylko dodać, że ja nie usprawiedliwiam patologicznego postępowania rodziców wobec dzieci. Uważam że każdy zapłaci cenę za to co robi, nie ważne czy robi to świadomie czy nie. I rodzice którzy tak się zachowywali, prawdopodobnie żałują dziś bo wiedzą, że nie będą mieć rodziny. Że dzieci ich nie kochają. Więc jeśli ktoś jest psychopatą, czy socjopatą, powinien iść do lekarza i coś z tym zrobić. Ale nadal pamiętajmy że ludzie zachowują się tylko w taki sposób, który oni mają w danej chwili.