Archiwum 11 lipca 2020


Komunikacja niewerbalna...
11 lipca 2020, 14:42

... czyli jak rozpoznawać, co autor miał na myśli.

Mądra księga mówi - ''po owocach ich poznacie''. Warto to zapamiętać i co ważniejsze, warto wdrożyć to w życie. 1/3 problemów sama się rozwiąże.

W idealnym świecie, wszyscy ludzie byliby krystalicznie czyści i otwieraliby się przed nami niczym małż w muszli. W świecie idealnym wszyscy mówiliby nam wprost o swoich uczuciach i zamiarach. Wtedy oczywiście znalibyśmy ich intencje i nie byłoby niedomówień. ALE. Świat tak nie wygląda i nie funcjonuje. Ludzie większości rzeczy nie powiedzą nam wprost. Wynika to z faktu, że najcześciej boją się że pomyślimy o nich źle, mogą wiele stracić, boją się nas zranić, chcą coś ugrać dla siebie, chcą ładnie wyglądć w oczach innych. Pomimo to, jest możliwe bardzo czytelne zrozumienie intencji innych ludzi i ich stosunku do nas. Należy po pierwsze przestać słuchać co mówią. Po drugie należy zacząć patrzeć na ich czyny. I wszystko będzie jasne i czytelne. 

Rzeczywistość przeważnie jest o wiele bardziej prosta i nieskąplikowana niż nam się wydaje. Jeśli przestaniemy chować się za iluzjami, będziemy słuchać siebie i nie będziemy wymyślać historii, których zwyczajnie nie ma, jesteśmy uratowani :)

 

Jeśli my zaczynamy się zastanawiać, czy komuś na nas zależy to najprawdopodobniej już samo to jest odpowiedzią. Ponieważ, jeśli komuś na nas zależy takie pytania i rozterki nie będą powstawać. Jeśli ktoś nie proponuje nam niczego konkretnego, nie proponuje spotkań, nie robi żadnych kroków w naszą stronę, przy czym powtarzając usilnie jak to bardzo nas kocha czy uwielbia, to nie tzeba tego słuchać. Pisarze są uzdolnieni i im pozostawmy pisanie bajek. Natomiast ludzie wokół nas również mogą mieć bardzo bujną wyobraźnie i opowiadać nam baśnie tysiąca i jednej nocy. Ale trzeba to traktować jako opowieść, bajkę. Nie jako prawdę. Nie trzeba sobie wymyślać, że ktoś jest nieśmiały, wstydliwy, ma złamane serduszko i się boi. Może i tak, ale to nie jest kwestia dla nas do analizy. Naszej analizie powinno tylko podlegać, czy słowa pokrywają się z czynami. Jeśli nie, to już wiemy o co chodzi. Jeśli ktoś nas trzyma jako wyjście ewakuacyjne, to oczywiście on powie nam wszystkie piękne słowa, które chcielibyśmy usłyszeć. Nie trzeba tego słuchać. Zrozumcie - jeśli ktoś do nas nie pisze, znaczy że nie chce. Tylko tyle i aż tyle. Jeśli ktoś nie próbuje nas poznać, nie zadaje nam pytań, to znaczy, że go nie interesuje poznawanie nas. Kiedy dwie osoby są zaangażowane, relacje układają się na luzie, bez stresu, bez analiz. Miło i przyjemnie. Moja ukochana kobieta mówi: ''jeśli coś nam się wydaje, to przeważnie nam się nie wydaje''. Warto zapamiętać. I nawet jeśli zauważamy brak zbieżności w czynach i słowach, to nie trzeba podskakiwać coraz wyżej żeby kogoś sobą zainteresować. Nie wolno nigdy nikogo stawiać nad sobą. Po prostu nie tracimy czasu na takie śmieci i idziemy dalej.

Podam kilka przykładów z życia wziętych, ostatnio wiele rozmawiam z ludźmi na ten temat i przytoczę po prostu kilka sytuacji żebyście mogli lepiej zrozumieć przekaz :)

Facet spotyka się z kobietą i nagle ona mówi, że będzie zajęta w najbliższym czasie bo ma projekty do wykonania. Przestaje się spotykać, nie odpisuje. Chłopak od razu wpada na świetny pomysł, żeby jej pomóc bo taka biedna zawalona obowiązkami. im bardziej on proponuje pomoc, tym bardziej ona znika i nie odpowiada. I chłopak się pyta, dlaczego ona mu wprost nie powie, że się znudziła czy nie chce się z nim spotykać. I to go trzyma przy niej i nie może się odhaczyć. Bo ona NIE POWIEDZIAŁA. No, nie powie :)

Kobieta spotyka się z facetem w relacji seks only. Tylko, że ona nie widzi, że to jest seks only. Ona myśli, że jest w związku. Facet, kiedy się widzą, mówi jej że ją kocha, obsypuje komplementami, mówi jej że są w związku, że tęskni pomiędzy spotkaniami, opowiada jakie to wielkie plany on ma w stosunku do niej. Tylko, że pomiędzy spotkaniami u niej w sypialni, on nie ma czasu się spotkać. On jest takim samotnikiem, że potrzebuje byc sam. On nie potrzebuje wychodzić na randki. Nie potrzebuje zaprosić jej do siebie, poznać ze znajomymi. Oczywiście on znajduje bardzo obiektywne powody, więc jak to mówią wychodzi suchy z wody. Ona nie ma się do czego doczepić. Ale czuje, że coś nie gra. Na pytanie, dlaczego utzymuje tą znajomość mówi, że przecież on ją kocha i po prostu on jest bardzo wielkim indywidualistą i trzeba być cierpliwym. I tak już czeka od 8 miesięcy. A gdyby nie opowiadać sobie durnych historii, to już dawno ta historia byłaby zakończona. Ona i tak się zakończy z negatywnym skutkiem dla niej. A mogłaby już to skończyć, ten cyrk. 

Facet poznaje na portalu randkowym dziewczynę. Świetnie im się rozmawia, po nocach spać nie mogą tak nadają. Wszystko super, w dodatku dziewczyna jest piękna. Po kilku tygodniach, nadchodzi pora przenieść znajomość do realu ( nie do sklepu :D). Umawiają się, on już merda ogonem od samego rana. Godzinę przed spotkaniem ona je odwołuje. Niestety musi odwieźć siostrę do szpitala, nagła sytuacja. No cóż, każdemu się może zdarzyć, prawda? Umawiają się na następny tydzień. I jak się domyślacie, tym razem dzień przed ona znowu odwołuje. Podając oczywiście powód który nie podlega dyskusjii. I tak kolejne 6 razy. Chłopak siedzi i nic nie rozumie, martwi się, chce pomóc. Nadal oczywiście korespondencja telefoniczna na wysoki poziomie intensywności. Na pytanie, dlaczego nie zablokuje tej dziewczyny mówi, że przecież to nie jej wina, przecież ciągle rozmawiają więc jej na pewno zależy, ona ma pecha po prostu, ciągle im się nie udaje, ale jak w końcu się spotkają to już będzie happy end. Tylko, że on nie wie, że oni się nigdy nie spotkają. 

I takich przykładów można mnożyć w nieskończoność. Mam nadzieję, że wy nie działacie w taki sposób, bo życie samo w sobie już przynosi nam wystarczająco zmartwień, żeby sobie jeszcze samemu ich dokładać na własne życzenie. 

Pozdrawiam wszystkich gorąco!