Najnowsze wpisy, strona 2


Dlaczego nie należy być dziurawą torbą?...
21 listopada 2019, 21:06

Dawno mnie tu nie było a to oznacza, że życie płynie miło i przyjemnie skoro nie mam czasu na wypisywanie głupot.

Ale.

Ostatnio zostałam bardzo zainspirowana przez pewną osobę do napisania tego postu. Ona co prawda go nie przeczyta, ponieważ niektórzy ludzie nie chcą się rozwijać. Oni będą jęczeć, narzekać i użalać się nad sobą, ale podjąć wysiłku związanego z ciężką pracą nad sobą oni nie chcą.Więc skoro tak, uznaję że im wszystko pasuje takie jakie jest. Nawet jeśli życie jest beznadziejne, ale da się wytrzymać. 

Wracając do tematu. Jak mieć wysoką samoocenę i kochać siebie? Jak stać się silnym i niezależnym a tym samym - szcześliwym? Jak nauczyć się nie rozdawać swojej energii na prawo i lewo i ustabilizować swoją psychikę? 

Należy przede wszystkim przestać być dziurawą torbą z której wysypują się wszystkie czyny, emocje a nawet myśli. Należy zacząć rozumieć, że nasze ,,bardzo ważne sprawy'' są takie tylko dla nas. I nie trzeba nimi zaszczycać innych ludzi, nawet tych bardzo ważnych. Kiedy ktoś nie odpowiada na setną wiadomość od nas, kiedy grzecznie wyprasza nas drzwiami, to co robimy? Nie poddajemy się, dalej piszemy wiadomości i wchodzimy oknem dobijając resztki wątpliwego już szacunku do siebie i jeszcze bardziej wątpliwego zainteresowania znajomością z nami tak? Nie.

Wyczuwamy gdzie i kiedy kończy się zainteresowanie nami i albo staramy się to naprawić jeśli zależy nam na relacji, albo się zamykamy w końcu i zwracamy w swoim kierunku. Jak poprawić taką sytuację, gdzie już narobiliśmy mnóstwo błędów i widzimy że coś nie bardzo nas chcą u siebie? 

Po pierwsze - doroślejemy. Przestajemy widzieć w drugiej osobie naszą mamę do której biegniemy żeby pokazać jej naszą piękną kupę. Po drugie - przestajemy być egoistami. I zaczynamy myśleć - co ja mogę dać tej osobie wartościowego? Jaką przyjemność ona ma z przebywania czy rozmowy ze mną? Przestajemy wyciągać swoje łapska w jej stronę i skupiamy się na niej. Oczywiście niektórzy myślą, że ich smarki są na tyle interesujące, że każdy przybiegnie w podskokach  żeby je obejrzeć. I wysłuchać kolejnej fascynującej historii o tym jakie życie jest niesprawiedliwe. I ono będzie coraz bardziej niesprawiedliwe, jeśli nie przestać patrzeć na boki zamiast na siebie. Pytanie które każdy człowiek powinien sobie zadać brzmi: co JA takiego robię, że moje życie tak wygląda. Nie skarżyć się na innych, jak to wszyscy oszukują, wyzyskują, a jaka zła partia a jaki zły rząd a jacy sąsiedzi. Pytania i pretensje należy mieć tylko i wyłącznie do siebie. Nie- dlaczego szef mnie wykorzystuje, tylko dlaczego ja na to pozwalam. Dlaczego ja nie umiem postawić granic. Dlaczego ja nie zmienię pracy. Dlaczego ja się boję szefa. Jak żałośnie wygląda dorosły człowiek, który zamiast w końcu się obudzić, ciągle jęczy i jęczy i jeszcze uważa, że ktoś ma ochotę tego słuchać. 

Są ludzie i proszę mi wierzyć, których szanują wszyscy od małżonka po Pana otwierającego drzwi do hotelu. Czy to jakaś magia? Czary mary? Nie, to po prostu bycie odpowiedzialnym za siebie, kierowanie pytań i pretensji do siebie i człowiek emanuje taką energią że nikt się nie odważy go nie szanować. Więc powtarzam jeszcze raz - wszystko kierujemy do środka.

Uwierzcie mi, nasze życie, nasze sprawy i problemy na prawdę mało kogo obchodzą. Jeśli ktoś jest tym zainteresowany, on się spyta gwarantuję wam. A jeśli ktoś się mnie nie pyta co słychać u mnie a ja przychodzę i opowiadam nie wiadomo jakie historie to tak, jakbym przyniosła komuś do domu worek śmieci i zaczęła wysypywać zawartość na dywan w salonie. I ja się nie będę przejmować tym, że właściciel domu właśnie kupił nowy perski dywan, mnie to nie obchodzi. Ja się świetnie bawię. A potem się dziwię, dlaczego ktoś mnie ignoruje, dlaczego ktoś nie odpowiada albo nie bardzo chce mieć kontakt ze mną. Więc nie trzeba się dziwić tylko opamiętać. 

Osoby o których mówię mają jeszcze jedną cechę. Przychodzą do nas po pomoc. I my im dajemy tą pomoc, w postaci różnych materiałów, szkoleń, książek i czego tam jeszcze. Dajemy bo wiemy że ciężko jest pracować nad sobą i jeśli mamy jakiś sposób na coś to chcemy się podzielić. Ale dla takiego pasożyta to za mało! On nie będzie wkładał przecież pracy w to, żeby coś ze sobą zrobić. Jemu szkoda czasu, pieniędzy, energii. On przyjdzie do nas po gotową odpowiedź na jego każde pytanie, każdy problem. I jeszcze będzie mieć pretensje że nie chcemy poświęcać swojego czasu na te wymioty. Przecież my na pewno nie mamy nic fajniejszego czy lepszego do roboty, poza dzieleniem się z kimś swoimi ciężko wypracowanymi zasobami, z kimś kto nawet palcem nie chce ruszyć, żeby samemu coś zrobić. I dlatego takie osoby trzeba zostawiać samym sobie. One w końcu spadną na dno, zorientują się że są pod stołem i zbierają okruchy z podłogi i wtedy im się od razu zachce zmian. I pracy. Nie trzeba mieć żadnych wyrzutów sumienia postępując w taki sposób. Absolutnie żadnych. 

Jeśli ktoś sam pracuje nad sobą, rozwija się, ćwiczy te wszystkie umiejętności i prosi o pomoc, to zupełnie inna sprawa. Wtedy aż chce się mu pomóc, chce się z nim rozmawiać, można się podzielić przemyśleniami i coś taka rozmowa wnosi, ma to jakąś wartość dla obu stron. Ale jeśli ktoś ciągle przyłazi do nas po jałmużnę, po poradę, po energię to trzeba zamknąć przed nim granice i drzwi bo zaraz się nie zorientujemy jak sami zaczniemy tracić swoją. 

Pozdrawiam wszystkich żebraków i mam nadzieję, że przekaz dotarł :). 

Dlaczego należy wybaczyć rodzicom?
30 września 2019, 14:50

Witam.

Dlaczego należy poradzić sobie ze swoją sytuacją z rodzicami? Jak to wpływa na nasze relacje w dorosłym życiu? Czy jest to sprawa ważna czy można o tym zapomnieć ?

Odpowiedź brzmi: dlatego. Jak zawsze. Dlatego, że jesteśmy już dorośli a jeśli mamy jakieś niezałatwione sprawy z rodzicami, mamy żal i pretensje do rodziców, nienawidzimy ich za to co nam zrobili w dzieciństwie, czujemy się poszkodowani, czujemy się ofiarą - ma to wpływ bezpośredni na całe nasze dorosłe i dotychczasowe życie. 

Idealni rodzice nie istnieją. Istnieją za to rodzice, którzy poniżają dzieci, biją, przypalają papierosami, zostawiają na śmietniku, piją i ćpają, krzyczą, nie mają czasu dla dziecka bo biegną za karierą, obsesyjnie kontrolują itd. Dlatego na pewno każdy z nas a przynajmniej większość miała jakieś doświadczenia od naszych rodziców które sprawiają, że czujemy w sercu żal i pretensje. Czasem ludzie są w stanie się nauczyć ignorować rodziców czy tam jednego rodzica, tego ''złego'', nie mieć z nim kontaktu, wyjść za mąż albo iść do zakonu, żeby uciec z domu. Ale to jest tylko położenie ręki na dziurze w spodniach i powiedzenie że dziury nie ma. Jest. Dopóki sami nie przerobimy tematu, nigdy nie ułożymy sobie udanych relacji w życiu dorosłym. 

Co trzeba zrozumieć? Po pierwsze, każdy rodzic kocha swoje dziecko i wszystko co robi, w jego przekonaniu robi dla dobra dziecka. Brzmi jak kompletna bzdura, ja wiem, ale tak jest. Kiedy spytacie ojca, dlaczego bił swoją córkę on odpowie że ona była taka niegrzeczna, nie uczyła się i on nie miał wyjścia. On chciał żeby córka wyszła na ludzi. I w jednym ten ojciec miał rację - on nie miał wyjścia. Dlaczego? Bo ten ojciec, miał kiedyś swojego ojca. I dziadka. On się wychował w jakiś konkrentych warunkach i środowisku. On przeszedł swoje koszmary. On nie bije dziecka dlatego, że on tak chce. On nie ma wyboru bić albo nie. W tej sytuacji, w takich warunkach, ojciec jest osobą która tak postępuje. Powtarzam jeszcze raz - dla niego to nie była kwestia wyboru. On nie umiał inaczej się zachować. To jest podstawowa rzecz, którą należy zrozumieć, zapamiętać i przestać rozpaczać i rozpamiętywać te wszystkie rzeczy.

Po drugie matka która nie kocha dziecka, ona nie będzie je nosić 9 miesięcy pod sercem. Ona nie będzie cierpieć bóli porodowych, karmić tego dziecka, wstawać w nocy do niego. Ona usunie ciąże i nie urodzi go w ogóle. A to, że matka która jest np narkomanką i zostawia dziecko w kościele albo na śmietniku ona to robi, bo kocha dziecko. I wie że dla niego to jest lepsze niż jej ''opieka'' której nie jest w stanie mu zapewnić bo jej uzależnienie jest silniejsze od wszystkiego. Ona wie, że ktoś dziecko znajdzie i się nim zajmie lepiej niż ona. Dlatego w tym się objawia jej miłość do dziecka. Ludzie mają sami tyle swoich problemów, tyle braków, tylko jakiś ubytków w emocjach i zrozumieniu samych siebie, że oni po prostu dają tyle ile mają. Dlatego, że oni więcej nie mają. Nie dlatego, że oni mogą dać, a nie chcą. Nie, oni nie mają. 

Kolejna sprawa jest taka, że nasi rodzice żyli w innych czasach. Tam nie było ''kołczów'', internetu, pomocy, informacji o samorozwoju. Oni nie mieli tych samych możliwości pomóc samym sobie, które mamy my dzisiaj. Dlatego trzeba zrozumieć, że teraz my nie jesteśmy małym dzieckiem, jesteśmy dorośli a rodzice są starzy i teraz to my przerośliśmy ich. Słuchajcie, nie musicie nikogo kochać. Nawet nie musicie nikomu wybaczać. Nikomu to nie jest potrzebne do szczęścia. Jak nie kochacie rodziców, to po prostu przyznajcie przed samym sobą: no dobra, nie kocham. I tyle. Nie trzeba się użalać i myśleć, że ja nie wiem czy dam radę im wybaczyć te wszystkie krzywdy. To nie wybaczaj. Nie istnieją żadne zasady kogo ja mam kochać a kogo nie. Tylko z powodu że ktoś jest moją rodziną, nie oznacza że ja mam kochać moją rodzinę. Albo czuć więź z nimi. Skoro więź nie została nawiązana, ja nie będę czuć bliskości z tymi ludźmi. 

Po ostatnie, musimy sobie z tym poradzić dla siebie. Dlatego, żeby będąc na plaży gdzie jest pięknie, nie rozgrywać znowu w głowie te same dialogi i zadawać te same pytania. Dlatego, że kiedyś my będziemy mieć dzieci i jak zrobimy im imprezę urodzinową, to będziemy myśleć: a mnie mama nie zrobiła urodzin. Ona w ogóle nie pamiętała o mnie. Ona mi mówiła że jestem nikim. Nie przeżyjemy nigdy szczęśliwie życia, nie ułożymy sobie relacji i będziemy zawsze czuć się ofiarą. I wałkować ten temat w nieskończoność też nie ma sensu. Zrozumieć, przerobić te sytuacje (np. z psychologiem jeśli nie możemy sobie poradzić sami), zamknąć te drzwi i nigdy ich nie otwierać. 

Jeśli dalej nasi rodzice, pomimo że mamy 30 lat, mamy męża i dzieci i mieskzamy sami, oni nas traktują bez szacunku, obrażają, poniżają czy robią cokolwiek co nam nie odpowiada, robimy tak jak już mówiłam we wcześniejszym wpisie. Jak ktoś będzie zainteresowany to można do mnie napisać, wytłumaczę. I pamiętajcie - nie chcecie, nie wybaczajcie. Nie kochajcie. I to nie jest nic złego. 

Chciałam tylko dodać, że ja nie usprawiedliwiam patologicznego postępowania rodziców wobec dzieci. Uważam że każdy zapłaci cenę za to co robi, nie ważne czy robi to świadomie czy nie. I rodzice którzy tak się zachowywali, prawdopodobnie żałują dziś bo wiedzą, że nie będą mieć rodziny. Że dzieci ich nie kochają. Więc jeśli ktoś jest psychopatą, czy socjopatą, powinien iść do lekarza i coś z tym zrobić. Ale nadal pamiętajmy że ludzie zachowują się tylko w taki sposób, który oni mają w danej chwili. 

Jak żyć, Panie premierze ?
20 września 2019, 20:15

Witam. Dzisiaj odkryjemy tajemnicę wszech czasów czyli odpowiemy na pytanie: Jak być szczęśliwym człowiekiem?

Oczywiście, każdy człowiek lubi sobie komplikować sprawy proste więc jak zwykle na opak ja wszystko uproszczę. Zaraz Państwu przedstawię w punktach tę nieskomplikowaną myśl. Zaczynamy zatem.

Numer jeden - zawsze należy robić tylko to, co się chce.

Uprzedzę od razu wszelkie pytania, na temat moralności tego stwierdzenia. Ja się zwracam do ludzi zdrowych psychicznie, a nie do takich którzy na przykład chcą wysadzić Parlament w powietrze. Tak tylko zaznaczam dla zasady :).

Więc musimy się upewnić, że w naszym życiu robimy to co chcemy i absolutnie nie robimy tego, czego nie chcemy. Proste prawda?

Czyli jeśli każdego dnia rano nie chcę iść do pracy, bo jej nienawidzę to co trzeba zrobić? Trzeba zmienić pracę. Jeśli spotykam się z jakimiś osobami tylko dlatego, że wypada, to przestaje się z nimi spotykać, bo wypada najbardziej przeżyć swoje życie jak najlepiej, a nie męczyć się na każdym kroku zaspokajając potrzeby wszystkich i każdego. Jeśli jestem z mężem tylko dlatego, że za 20 lat jak umrze to przepisze mi dom i majątek, to trzeba iść do pracy i przestać być zależnym od męża. Trzeba powoli, bardzo małymi krokami usuwać przyczyny tego, dlaczego ja nie mogę żyć tak jak ja chcę. Jeśli nie mam wystaraczająco zasobów, żeby odejść od męża to muszę od zera nazbierać tych wszystkich zasobów. Jeśli nie mogę zmienić pracy, bo mam za mało umiejętności żeby dostać inną, to zaczynamy od tego. Nie ma co jęczeć całe życie i obwiniać wszystko i wszystkich. Jeśli ja chcę codziennie jeść żarcie z pewnego znanego fast fooda i oglądać seriale całymi dniami, to powinnam tak robić. Za jakiś czas spojrzę w lustro i na pewno zapragnę iść na siłownię. I wtedy też będę robiła to, co chcę. Także zasada numer 1 robimy tylko to, co chcemy.

Numer dwa - zawsze i wszystkie relacje budujemy na swoich zasadach.

Czyli jeśli jesteśmy dorosłą kobietą 35 letnią i mama nam mówi jak mamy żyć, albo czemu nie mamy jeszcze męża, albo czemu mamy takiego, a jaki syf w domu, a kim my w ogóle jesteśmy, to zdajemy sobie jedno proste pytanie - czy ja chcę tego słuchać? Jeśli nie, a zapewne nikt o zdrowych zmysłach nie będzie szczęśliwy sluchając tego, to co robimy? Mówimy mamusi- mamusia ja Cię bardzo kocham, ale od tej pory Ty nie będziesz się do mnie zwracała w ten sposob. My w ogóle nie będziemy rozmawiać na te tematy a w przeciwnym razie my będziemy musiały ograniczyć kontakt, czy mama mnie rozumie? Mama powie że jak śmiesz tak się odzywać do matki i kogo ja w ogóle wychowałam wyrodną córkę i wtedy my odkladamy słuchawkę mówiąc że mamy coś ważnego do zrobienia.. Mama następnym razem zadzwoni i zacznie lamentować, mówimy przepraszam Cię mama ale mam właśnie autobus. Kilka razy tak się zachowamy a mama zrozumie, że albo się przestanie tak zachowywać, albo nie będzie miała rodziny. I tak należy robić z każdym i w każdej sytuacji. I nie myśleć co sąsiadka Wiesia pomyśli, albo jak ja wyglądam w ozach innych. Po pierwsze to nie jest nasza sprawa a po drugie no, możemy się przejmować wszystkimi dookoła i próbować tańczyć jak nam orkiestra zagra, ale to jest NASZE ŻYCIE. Nie mamy, i nie sąsiada. A poza tym zgadzając się na takie traktowanie nikogo nie uszczęśliwiamy a wręcz przeciwnie. Jesteśmy dorosłymi ludźmi, a mama już nie ma nad nami władzy. Więc na brak szacunku i poniżanie nas nigdy się nie zgadzamy. Do widzenia.

Jeśli spotykamy się z mężczyzną a on pije bardzo okazyjnie codziennie, to nie należy snuć fantazji o tym jak my go zmienimy w abstynenta. No widzimy człowieka jaki jest i albo go bierzemy albo nie. Albo ktoś nie ma dla nas czasu. To mówimy raz że słuchaj Mietek mi to nie pasuje i ja mam potrzebę się z Tobą widywać częściej. I jak Mietka to mało obchodzi to mówimy do widzenia. A inaczej, będziemy znowu jęczęć, narzekać do koleżanek które już będa miały nas dosyć i pytać się przechodniów na ulicy co by tu zrobić z Mietkiem. I w taki sposób nigdy nie będziemy szczęśliwi. Na prawdę wierzcie mi.

Numer trzy - zawsze pamiętamy o tym, że to my mamy kierownicę od naszego życia.

Jeśli lubimy obwiniać wszystkich o wszystko, możemy od razu przestać to czytać i wrócić do swojego smutnego świata pod tytułem ''lubię gdy pada deszcz bo wtedy nie widać mych łez''. Mówiąc poważnie rozumiemy, że nie ważne jakie  było nasze dzieciństwo, co nam wujek zrobił po pijanemu, czy jak się tata do nas odzywał i czy mama poszła w tango z trenerem fitnessu,to teraz ja jestem dorosły i to ja wybieram i decyduję. Oczywiście fajnie sobie wszystko przerobić i zrozumieć skąd się co bierze, ale nie grzebiemy w tym paluchami. To nic nie da, teraz jest teraz i to my decydujemy a nie wujek Zenek. Na prawdę ja wiem co mówię zaufajcie mi. Zrozumcie to, że wszystko co w waszym życiu się dzieje jest wynikiem waszej decyzji. I im szybciej to pojmiecie tym szybciej wróżę sukces. I zawsze pytanie i pretensje kierujemy do siebie. DO SIEBIE powtarzam. Zawsze zadajemy pytanie co ja źle zrobiłem, co ja mogłem zrobić inaczej. Nie chodzi o winę, tylko o to żeby przestać obrzucać wszystkich odpowiedzialnością za nasze niepowodzenia. No dobra mój mąż pije i nie płaci rachunków. To po co tracić czas na obwinianie męża. Po pierwsze to jest MÓJ mąż więc ja go wybrałam. Po drugie może lepiej zacząć działać i zostawić te wszystkie śmieci za sobą. Przemyśleć sobie swoje potknięcia i złe wybory i tyle idziemy do przodu. Nie ma innej drogi. Chyba, że w dół, ale nikt świadomie nie chce się staczać na dno. Także kierownicę do naszego auta wkładamy do środka.

Numer cztery - znajdujemy nasze powołanie życiowe.

Czyli coś z czym najwięcej ludzi ma problem. Wszyscy myślą że to musi być takkie oczywiste. Że muszę być śpiewaczką operową, albo tańczyć w musicalu. Po pierwsze każdy ma coś co kocha a przynajmniej bardzo lubi robić. Tylko przeważnie nie łączymy tego z pasją i w ogóle tego nie zauważamy. Bo ktoś lubi lepić pierogi. Co to za pasja prawda? No piękna i na pewno można się z tego utrzymywać. W ogóle wszystko co kochamy robić, będziemy robić z pasją a co za tym idzie, będziemy robić dobrze. I zarobimy na tym. Ale ciężko w siebie i w to uwierzyć. Ale to trzeba znaleźć i zacząć robić. Nie ważne w jakim wieku. Nie ważne z jaki startem. Ważne że będziemy szczęśliwi i będzie nam to sprawiało przyjemność. Ja ostatnio na przykład okryłam kolejne powołanie i coś co sprawia mi strasznie wielką przyjemność i gdyby nie to że mam już milion innych takich rzeczy to na pewno bym się tym zajęła. I gwarantuję wam, że to nic oczywistego. Także trzeba się nauczyć obserwować siebie i zauważać kiedy serce bije nam mocniej gdy coś robimy. A nie myśleć że ja to nie mam w ogóle talentu i nic nie potrafię. 

Na dzisiaj koniec mojego wymądrzania się. Polecam zacząć od chociaż jednego punktu i wprowadzać go w życie a zobaczycie jaka magia zacznie się dookoła was dziać :)

Seks only.
09 września 2019, 14:07

Dzisiaj porozmawiamy na gorący temat dzisiejszych czasów. Relacje typu seks only. Co to jest, po co to jest i dlaczego kobieta traci więcej niż mężczyzna zgadzają się na takie relacje?

Zacznijmy od początku. Seks only to relacje w których dwoje ludzi dojrzałych i na bardzo wysokim poziomie rozwoju spotykają się ze sobą w celu konsumpcji. Takie osoby cieszą się swoim towarzystwem w chwili w której się znajdują a potem zamykają drzwi od sypialni i nie myślą o sobie ani się nie kontaktują. W teorii. 
W praktyce przeważnie kończy się to niestety zupełnie inaczej. Takie relacje nie są równą wymianą, ponieważ seks kobiety różni się od seksu mężczyzny. To nie jest taka sama waluta. Mężczyzna żeby mieć seks musi się postarać. Kobieta wystarczy że zaproponuje i na pewno ktoś się zgodzi. Po drugie jeśli mężczyzna proponuje nam taki układ to jedyna poprawna reakcja to zdziwienie. To tak jakby ktoś przyszedł do nas i powiedział że jesteśmy dla niego nikim. Zgadzając się na to kobieta od razu ląduje na niżej pozycji. I ona może sobie wmawiać że jej na tym nie zależy. Ale wystarczy pomyśleć że z kimś innym on musiałby się starać i robił by to. A z nią nie musiał. Z nią on nie musiał nic robić, po prostu dostał wszystko na talerzu. Kobieta o wiele więcej ryzykuje dając seks. Ona ryzykuje reputację, niechcianą ciąże na przykład. Facet nie. To kolejny dowód na to że seks kobiety to nie to samo. Poza tym u kobiety w czasie seksu wytwarza się oksytocyna czyli hormon przywiązania. Dlatego ona ma batdzo duże szanse zakochać się w tym swoim Alvaro. Zresztą taka jest biologia czy się to komuś podoba czy nie. I możemy się bić o równouprawnienie i oszukiwać siebie ale tak to jest i już. Zresztą chyba nie ma nic lepszego na świecie niż seks z osobą którą kochamy z wzajemnością. Nie wiem czy jest sens tracić energię na takie rzeczy, ale oczywiście to tylko moje zdanie :).
Więc pamiętamy, jeśli się godziny na takie warunki, to tylko całkowicie świadomie i musimy być pewni że taki układ nam na pewno odpowiada i nie rozmyslamy potem o wspólnej przyszłości i dzieciach 🙂. 
 
Jeśli ktoś nam coś takiego proponuję, to tak jakby zaprosił nas do domu, ale wcześniej wyznaczył warunki tej wizyty. Co nam wolno a czego nie. Jeśli komuś to odpowiada to ok. Ale jeśli facet chce od nas tylko seksu to niech zadzwoni po prostytutke i zapłaci. Ale oczywiście lepiej smakuje seks z kobietą zakochaną i niktomu zbytniej satysfakcji nie sprawia mechaniczny seks z kimś kto znaczy dla nas tyle co deszcz za oknem. Dlatego powinniśmy znów spojrzeć prawdzie w oczy i przyznać przed sobą czy szukamy seks only czy miłości. A jeśli miłości, to chyba trzeba iść gabinet obok. 
Iluzjoniści.
08 września 2019, 14:01

Iluzje są bardzo niebezpiecznym narzędziem do ochrony naszego ego i naszego poczucia szczęścia. Iluzje są jak bardzo nieopłacalny kredyt na zdecydowanie zbyt wysokie oprocentowanie. Człowiek który zamiast zderzyć się z rzeczywistością chowa się za iluzja i, zawsze zapłaci za to. Jak to wszystko działa opowiem dzisiaj. 

Kiedy znajdujemy się w sytuacji która wywołuje u nas dyskomfort psychiczny, większość z nas stara się go zminimalizować jak tylko możliwe. I wtedy pojawiają się iluzje. Robimy to, żeby po prostu poczuć się lepiej. Ale te iluzje pewnego dnia, prędzej czy później roztrzaskają się o podłogę i tak czy siak będziemy musieli się zmierzyć z prawdą. Nie bez kozery powiedzenie   ''prawda Cię wyzwoli'' jest bardzo trafne i prawdziwe.
Bardzo łatwo jest wpaść w pułapkę iluzji i prawie wszyscy czasem sobie na to pozwalamy. W większości przypadków jest to oczywiście nieświadome. Ale kiedy już zdamy sobie sprawę z sytuacji, łatwiej nam będzie się zatrzymać i tym samym uchronić się przed koroną z iluzji. 
Jak to wygląda w życiu codziennym?
Powiedzmy poznajemy kogoś kto nam się bardzo podoba. I bardzo nam się chce być z tym kimś. Ale ten człowiek nie bardzo nas ceni i nie bardzo jest nami zainteresowany. Wtedy możemy zacząć chować się w iluzje tego, że on jest pewnie bardzo nieśmiały, albo że kiedyś miał złamane serce i teraz uważa. Albo zakochujemy się w zamężnej kobiecie, która bardzo narzeka na męża, on jej nie rozumie, ona go nie kocha i na pewno niebawem się rozwiedzie. Tylko czeka na dobry moment. Np. Kiedy dzieci się wprowadzą, albo mąż ma bardzo ciężki okres w pracy i ona nie chce mu dowalać do pieca. Albo kiedy przepisze na nią majątek. Albo kiedy teściowa wyzdrowieje. 
Oczywiście iluzje nam podpowiedzą, że warto czekać, przecież ona na pewno nie kłamie. Nie zastanawiamy się nad tym dlaczego ktoś kto nie kocha męża pozostaje z nim w małżeństwie. Albo że dobry moment nie nadejdzie. A gdyby sobie zdać sprawę że ta kobieta nie odejdzie od męża nigdy, że skoro z nim jest to chce z nim być a my jesteśmy tylko jakąś tam zabawką czy czymś mało ważnym to nie byłoby miejsca na iluzje. Oczywiście ona może nas kochać. Więc trzeba sobie spojrzeć w twarz i stwierdzić że fakty mówią same za siebie i nie trzeba słuchać pięknych słów. Trzeba przeżyć ten dyskomfort związany z tym, że źle ulokowaliśmy swoje uczucia i ta osoba nie jest dla nas. Wtedy będzie można przestać się lepić i jęczeć. I zadawać głupie pytania wymuszając jakieś gwarancję. Trzeba powiedzieć : kochanie kocham Cię nad życie tak jak Ty mnie. Jestem cały Twój. Jak tylko się rozwiedziesz, znasz mój numer telefonu. I zająć się swoimi sprawami. Oczywiście że to wszystko nie jest proste i bardzo boli. Ja wiem jak boli rozstanie albo zderzenie się z prawdą. To jest taki szok że nie mamy na nic siły i robimy wszystko, żeby nie zdechnąć po prostu. To wszystko co ja mówię ja nie uważam za proste. Ale nie sądzę też, że trzeba wszystko bardzo owijać w bawełnę. I że trzeba sobie mówić, że życie nie jest zero jedynkowe. Albo że nie jest czarno białe. Ale poradzimy sobie na pewno ze wszystkim. 
Kiedy przestaniemy się otaczać iluzjami życie od razu stanie się o wiele prostsze. Nie będzie trzeba spędzać godzin na analizach czyjegoś zachowania. Nie będzie się traciło szacunku do siebie.
Albo kobieta, która nie za dużo sobą reprezentuje i głównie spędza wieczory przed telewizorem z paczką chipsów może wpaść w iluzję tego, że faceci są niedojrzali bo nie widzą jej wewnętrznego piękna. Ona będzie uciekać od prawdy że chyba coś tutaj mam do zrobienia ze sobą. Albo może powiedzieć że faceci się po prostu boją silnych kobiet. W życiu większej bzdury nie słyszałam. Chłopcy tak owszem boją się. Ale prawdziwy facet z jakiej racji ma się bać silnej kobiety?
Ci co się boją, niech się dalej boją. Ale to, że ktoś nie ma nic do dania drugiemu człowiekowi nie znaczy że to jest wina innych że ona nie ma powodzenia. Ale łatwiej się schować za iluzją niż ruszyć tyłek niż zacząć ciężką pracę nad sobą. Kolejną sytuacją może być relacja seks only w której kobieta oszukuje siebie że to tylko seks. Taka relacja jest możliwa tylko w przypadku dwóch bardzo dojrzałych osób, które spotykają się w jednym celu a potem nie myślą o sobie i nie kontaktują się pomiędzy spotkaniami. A taka kobieta się zakochuje w facecie który nic od niej więcej nie chce i wmawia sobie że jest taka strasznie wyzwolona. I czeka na te smsy. A on pewnego dnia mówi : słuchaj strasznie mi się podobasz ale ja nie jestem gotowy na związek, boję się wiązać. I ona sobie już wymyśli całą historię jak to gdyby nie to że on nie ma czasu, jest bardzo zajęty, ma złamane serce, mama jeździ na wózku i tak dalej, to na pewno byliby razem do końca życia. A lepiej by było po prostu nie pchać się w takie relacje i nie udawać przed sobą że nie chcemy żadnej miłości. Albo skoro już się godzimy na to, to faktycznie z chwilą zamknięcia się drzwi za naszym kolegą wyrzucamy go z głowy i z życia aż do następnego razu.
Iluzji należy się pozbywać za wszelką cenę i z wszystkich aspektów życia. Wtedy nie będą powstawać sytuacje w których będziemy się wiecznie oszukiwać.