Najnowsze wpisy, strona 3


Jak zostać wycieraczką do nóg.
05 września 2019, 00:54

Dzisiaj wprowadzę szanownych Państwa w tajemniczy świat polarności w związku i pojęcia związku z brakiem równowagi znaczenia. Zacznijmy od tego, że każdy człowiek ma w związku swoją polarność. Przy czym w każdym związku, nie tylko w relacjach romantycznych. Poarność można okreslić jako pozycję w związku. W związku możemy być albo plusem, albo minusem.

Kim jest plus?

Plus jest partnerem, któremu nie zależy na relacji. Jest nią znudzony, partner go męczy i nie interesuje kompletnie. Jego główne odczucia w związku to gniew, rozczarowanie, poczucie winy, rozdrażnienie, irytacja i ucisk. Ten partner z różnych powodów może pozostawać w związku który go kompletnie nie satysfakcjonuje. Na przykład druga strona obiektywnie jest wspaniałym człowiekiem, kocha nas bardzo lub mamy jakieś korzyści z relacji z nią. Natomiast plus nie kocha. On może sobie wmawiać że kocha partnera żeby się pozbyć ogromnego poczucia winy które na nim ciąży. On nie rozumie dlaczego jego mdli na widok człowieka, którego obiektywnie powinien kochać. On czuje ten brak równowagi i czuje również że to on jest ''tym złym''. On za każdą cenę będzie unikał partnera, nawet przebywając z nim w jednym pokoju. Będzie się zajmował różnymi rzeczami, siedział w telefonie, oglądał telewizję lub Bóg wie jeszcze co wymyśli, żeby nie zbliżyć się do MINUSA

Kim jest więc minus?

Minus to partner, któremu bardzo zależy na relacji, bardzo kocha partnera, boi się utraty tego związku i robi wszystko, żeby do tego nie dopuścić, paradoksalnie właśnie popychając sytuację w tę stronę. W życiu minusa na pierwszym miejscu jest plus. Jego postać przysłania minusowi cały świat i jego samego. Minus jest lepiący, natarczywy i przy tym zgodzi się pozostać w tej relacji na każdych warunkach. Oczywiście będąc nieszczęśliwym. Ale minus tak bardzo boi się rozstania i odejścia plusa, że nawet zostanie wycieraczką do nóg żeby tylko być w tym związku. On również czuje brak równowagi, i to że jego pozycja jest pod stołem. Ale nie bardzo wie co zrobić, lub chowa się w iluzje które zmniejszają jego dyskomfort psychiczny. 

Iluzje wiązą się z chwilową ulgą i z bardzo wysoką ceną, którą się za nie płaci w przyszłości. Ale o tym kiedy indziej. Ideałem związku do którego należy zawsze dążyć jest związek z równowagą znaczenia partnerów dla siebie. Kiedy dwie osoby są względem siebie małymi minusami, im tak samo na sobie zależy, tak samo angażują się w związek, we wspólne sprawy, planowanie czasu, oboje tęsknią za sobą i oboje wkładają po równo do związku. To często można zaobserować na początku związku. Dopóki jedna strona nie zacznie popełniać błędów za które potem słono zapłaci. 

Jakie błędy popełnia plus? 

Zdawać by się mogło, że plus to osoba silna, niezależna i czarny charakter w tej bajce. Przecież zawsze lepiej być na górze prawda? No nie do końca właśnie. Plus tak samo cierpi w związku z tą sytuacją, tylko że cierpi on w inny sposób niż minus. To bardzo ciężkie uczucie, kiedy ktoś obdarza Cię wszystkim co najlepsze a Ty nie umiesz się tym cieszyć. I wiesz doskonale że z logicznego punktu widzenia, nie masz żadnych podstaw żeby odrzucać tak dobrego człowieka, ale po prostu nie możesz nic na to poradzić. Podstawowym błędem plusa jest to, że ma on wygórowane wymagania wobec innych ludzi. On oczekuje, że drugi człowiek go zapali, da mu te silne emocje. On czeka na tą energię od drugiej strony, na te fajerwerki i kąpiele w szampanie. A kiedy to nie następuje on jest rozczarowany i sfrustrowany tym, że towar jest niezgodny z opisem. On nie rozumie, że energię, szczęście i wszystko co w życiu powinno się mieć, trzeba dać sobie samemu. On chodzi z tacą po kościele i zbiera jałmużnę. 

Jakie błędy popełnia minus?

Przede wszystkim minus jest równie zaburzoną i neurotyczną osobą jak plus. Nie zdarza się związek osoby zdrowej z osobą chorą. Osoba zdrowa kiedy się zorientuje co się dzieje po prostu odejdzie i nie będzie zainteresowana tymi relacjami. Do tanga trzeba dwojga, tak jak do minusa trzeba plusa. Minus jest osobą, która ma bardzo wiele braków w swoim życiu. Jej życie jest puste. Puste w emocje i w miłość (do samego siebie przede wszystkim). On również oczekuje, że ktoś przyjdzie i pozalepia mu te wszystkie dziury. I trochę szybciej się zakochał, niż plus. Ale największym błędem minusa jest brak granic i brak empatii. Brak rozumienia, że nic nam się nie należy, że człowiek jest osobą niezależną i nie ma w życiu żadnych gwarancji. Brak granic polega na tym, w wielkim skrócie, że kiedy plus zaczyna się dystansować i uciekać, minus zaczyna go gonić i się lepić jak rzep do psiego ogona. A brak empatii i egoizm minusa polega na tym, że on nie myśli o tym, co może dac drugiemu człowiekowi. On będzie gadał nop stop o sobie nie zastanawiając się, czy kogoś w ogóle to interesuje. Minus myśli : ten człowiek strasznie mi się podoba i ja go chcę. Nie zastanawiając się, że może warto by było zrobić coś, żeby ten człowiek kórego już sobie wyobrażamy na ślubnym kobiercu chciał jego. Żeby poznać jego potrzeby i je zaspokoić, żeby dowiedzieć się jak najwięcej o nim, słuchając i poznając go. Co jest dla niego ważne. To minusa nie interesuje. On chce i macie dać. Minusy bardzo lubią chować się w iluzje. Na przykład kobieta może myśleć że kieruje facetem, bo to ona jest organizatorką wspólnego czasu. Ona może się cieszyć, że ma tą kierownicę w garści. Ona wszystko zorganizuje, wymyśli, zapłaci nawet czasami. A pus przyjdzie i łaskawie się zgodzi. Ale iluzja jest taka, że ona nie ma w ogóle żadnej kierownicy. Kierownice ma się wtedy, kiedy mężczyzna z którym ja się spotykam jest na tyle zakochany i zaangażowany że to on chce dla niej robić wszystko. Jemu się chce i ma ochotę i motywację do planowania. Do zaskakiwania i do starania się. I iluzja że ja mam taką wielką władzę i kontrolę, zaprowadzić może i na pewno zaprowadzi nas do jamy. Czyli do miejsca w którym siedzimy na samym dnie i nie umiemy się wygrzebać na powierzchnię. I takim oto sposobem spadamy z hukiem w ogromny minus. Gdyby się po prostu zgodzić z prawdą, że ten człowiek najwyraźniej nie robi czegoś, bo tego nie chce i może w tej chwili nie bardzo mu na tym zależy, i przeżyć ten nieprzyjemny dyskomfort, to można się godnie zachować i nie upaść w minus. Ale można też oczywiście założyć maskę z iluzji i kroczyć z nią przez życie. 

Ci, którzy boją się zaangażowania.
24 sierpnia 2019, 22:27

Czasami ludzie spotykają się z sytuacją, kiedy poznają drugiego człowieka, ten człowiek ich czymś zahacza, wsystko wygląda pięknie i ładnie aż tu nagle słyszą coś w stylu : jesteś wspaniała, cudowna i jesteś najlepszą osobą jaką spotkałem, ale ja mam takie problemy ze sobą, że boje się zaangażować. Nie chodzi o Ciebie, bo Ty jesteś super, ale JA niestety no mam takie problemy. Albo ja nie zasługuję na Ciebie. Oczywiście podaje przykład kobiety ale mężczyźni również bywają w takich sytuacjach. 

Po pierwsze, dlaczego nie należy w to wierzyć. No przede wszystkim dlatego, że takie słowa oznaczają mniej więcej tyle co : nie chcę Cię, ale czuje się odpowiedzialny za Twoje uczucia i boje się powiedzieć wprost że po prostu chodzi o Ciebie. Oznacza to również, że człwoiek bardzo dba o to jak wygląda w naszych oczach bo nie istnieje coś takiego jak ktoś kto kocha ale jest za bardzo nieśmiały, albo za bardzo się boi żeby być razem. On nie kocha, a przynajmniej nie wystarczająco. Gwarantuję, że kiedy on spotka tą którą pokocha, to nie będzie się bał ani zaangażowania, ani niczego  innego. Wyobrażacie sobie, że kochacie kogoś bardzo i nie robicie wszystkiego żeby z tą osobą być? Ja nie. W każdym takim przypadku jest to po prostu zwykłe gadanie i dlatego nie trzeba na to zwracać uwagi. Należy powiedzieć - jak sobie życzysz i udać się spokojnie do wyjścia. 

Niektórzy neurotycy kiedy usłyszą takie słowa, zaczynają entuzjastycznie starać się udowodnić takiemu komuś, że wprost przeciwnie, zasługujesz na mnie i ja Ci to pokażę na wszelkie możliwe sposoby. Zaczynają być ratownikiem. I ta druga strona już wtedy ''ze strachu'' zaczyna uciekać w podskokach. Dlaczego nie warto być ratownikiem? Poprawna odpowiedź - dlatego.

Dlatego, że po pierwsze od tego są wykwalifikowane osoby, którym się za to płaci, i do których się przychodzi z własnej woli wtedy, kiedy tego sam zainteresowny chce. Po drugie, należy zawsze zadać sobie pytanie, co ja mogę poprawić w SWOIM życiu, i gwarantuję, że takie sfery się znajdą. Zawsze mamy nad czym pracować, bo życie to nieustanna praca i nauka. Także dajmy innym żyć w spokoju i skupmy się na sobie. Po trzecie, to jest zadanie bardzo niewdzięczne i casem bycie ratownikiem może się zakończyć w sposób tragiczny dla niego samego. Kiedy chcemy komuś pomóc i uważamy, że ta osoba koniecznie nas potrzebuje, wtedy przyjmujemy pozycję od góry. Bywają sytuacje, kiedy na przykład kobieta o świetnie rozwiniętej karierze, piękna i wydawać by się mogło niezależna, utrzymuje męża menela i alkoholika. Dlaczego? Dlatego, że właśnie ona stała się taką ratowniczką. Jej się wydawało, że ona ma nad nim władzę, bo przecież on taki biedny i nieporadny. Dobrze wykwalifikowani podrywacze wiedzą, że najlepiej na początku znajomości przyjąć właśnie pozycję od dołu, i dać komuś ''władzę'' nad sobą. A kiedy ten nasz wybawca poczuje się pewnie i poczuje, że ma kontrolę, podrywacz pakuje mebelki na plecy i znika. A ratownik zostaje z palcem w dupie, nie rozumiejąc niczego, i latami często nie mogąc sobie poradzić z sytuacją. Bo uzależnia się od tego biedaczyska. 

Z tego powodu, ratownictwo zostawmy wykwalifikowanym ludziom którzy robią to profesjonalnie, a sami skupmy się na tym, żeby ratować siebie, tylko i wyłącznie. Dlatego jeśli ktoś jest taki nieśmiały i strachliwy, że boi się zaangażować w związek z nami, nie ma czego żałować. Trzeba zrzucić z głowy swoje iluzje o tym, że to na pewno wina jego rodziców, dziadków, pracodawcy i Pani na poczcie. Trzeba powiedzieć sobie, przykro mi, nie wystarczająco mu się spodobałam, nie jestem wartością dla tej osoby, bo gdybym była, ta osoba po prostu by nie zaproponowała mi rozstania. A skoro zaproponowała to się zgadzam i idę dalej bo gdzieś tam jest ktoś, kto będzie chciał mnie taką jaka jestem i jeśli mnie na prawdę pokocha, to nie będzie mowy o żadnych traumach z dzieciństwa.

Znam kobietę, która poznała mężczyznę po bardzo trudnych przejściach, po miesiącu znajomości zamieszkali razem ze swoimi dziećmi z poprzednich małżeństw a po 3 miesiącach się zaręczyli. To jest facet, który nie bał się niczego, wiedział że kocha tą kobietę i wiedział czego chce. Także na prawdę nie wierzcie w te bzdury i absolutnie niech was Matka Boska broni cokolwiek takiemu komuś tłumaczyć. Niech idzie, życzcie mu wiatru w żagle i tyle. Gwarantuję, że za jakiś czas zobaczycie go jak spaceruje zakochany z nową ukochaną i wtedy, jeśli w porę nie pozbyć się iluzji, to dopiero może zaboleć i ukłuć. Nie warto :)

Ci, którzy boją się zaangażowania.
24 sierpnia 2019, 22:27

Czasami ludzie spotykają się z sytuacją, kiedy poznają drugiego człowieka, ten człowiek ich czymś zahacza, wsystko wygląda pięknie i ładnie aż tu nagle słyszą coś w stylu : jesteś wspaniała, cudowna i jesteś najlepszą osobą jaką spotkałem, ale ja mam takie problemy ze sobą, że boje się zaangażować. Nie chodzi o Ciebie, bo Ty jesteś super, ale JA niestety no mam takie problemy. Albo ja nie zasługuję na Ciebie. Oczywiście podaje przykład kobiety ale mężczyźni również bywają w takich sytuacjach. 

Po pierwsze, dlaczego nie należy w to wierzyć. No przede wszystkim dlatego, że takie słowa oznaczają mniej więcej tyle co : nie chcę Cię, ale czuje się odpowiedzialny za Twoje uczucia i boje się powiedzieć wprost że po prostu chodzi o Ciebie. Oznacza to również, że człwoiek bardzo dba o to jak wygląda w naszych oczach bo nie istnieje coś takiego jak ktoś kto kocha ale jest za bardzo nieśmiały, albo za bardzo się boi żeby być razem. On nie kocha, a przynajmniej nie wystarczająco. Gwarantuję, że kiedy on spotka tą którą pokocha, to nie będzie się bał ani zaangażowania, ani niczego  innego. Wyobrażacie sobie, że kochacie kogoś bardzo i nie robicie wszystkiego żeby z tą osobą być? Ja nie. W każdym takim przypadku jest to po prostu zwykłe gadanie i dlatego nie trzeba na to zwracać uwagi. Należy powiedzieć - jak sobie życzysz i udać się spokojnie do wyjścia. 

Niektórzy neurotycy kiedy usłyszą takie słowa, zaczynają entuzjastycznie starać się udowodnić takiemu komuś, że wprost przeciwnie, zasługujesz na mnie i ja Ci to pokażę na wszelkie możliwe sposoby. Zaczynają być ratownikiem. I ta druga strona już wtedy ''ze strachu'' zaczyna uciekać w podskokach. Dlaczego nie warto być ratownikiem? Poprawna odpowiedź - dlatego.

Dlatego, że po pierwsze od tego są wykwalifikowane osoby, którym się za to płaci, i do których się przychodzi z własnej woli wtedy, kiedy tego sam zainteresowny chce. Po drugie, należy zawsze zadać sobie pytanie, co ja mogę poprawić w SWOIM życiu, i gwarantuję, że takie sfery się znajdą. Zawsze mamy nad czym pracować, bo życie to nieustanna praca i nauka. Także dajmy innym żyć w spokoju i skupmy się na sobie. Po trzecie, to jest zadanie bardzo niewdzięczne i casem bycie ratownikiem może się zakończyć w sposób tragiczny dla niego samego. Kiedy chcemy komuś pomóc i uważamy, że ta osoba koniecznie nas potrzebuje, wtedy przyjmujemy pozycję od góry. Bywają sytuacje, kiedy na przykład kobieta o świetnie rozwiniętej karierze, piękna i wydawać by się mogło niezależna, utrzymuje męża menela i alkoholika. Dlaczego? Dlatego, że właśnie ona stała się taką ratowniczką. Jej się wydawało, że ona ma nad nim władzę, bo przecież on taki biedny i nieporadny. Dobrze wykwalifikowani podrywacze wiedzą, że najlepiej na początku znajomości przyjąć właśnie pozycję od dołu, i dać komuś ''władzę'' nad sobą. A kiedy ten nasz wybawca poczuje się pewnie i poczuje, że ma kontrolę, podrywacz pakuje mebelki na plecy i znika. A ratownik zostaje z palcem w dupie, nie rozumiejąc niczego, i latami często nie mogąc sobie poradzić z sytuacją. Bo uzależnia się od tego biedaczyska. 

Z tego powodu, ratownictwo zostawmy wykwalifikowanym ludziom którzy robią to profesjonalnie, a sami skupmy się na tym, żeby ratować siebie, tylko i wyłącznie. Dlatego jeśli ktoś jest taki nieśmiały i strachliwy, że boi się zaangażować w związek z nami, nie ma czego żałować. Trzeba zrzucić z głowy swoje iluzje o tym, że to na pewno wina jego rodziców, dziadków, pracodawcy i Pani na poczcie. Trzeba powiedzieć sobie, przykro mi, nie wystarczająco mu się spodobałam, nie jestem wartością dla tej osoby, bo gdybym była, ta osoba po prostu by nie zaproponowała mi rozstania. A skoro zaproponowała to się zgadzam i idę dalej bo gdzieś tam jest ktoś, kto będzie chciał mnie taką jaka jestem i jeśli mnie na prawdę pokocha, to nie będzie mowy o żadnych traumach z dzieciństwa.

Znam kobietę, która poznała mężczyznę po bardzo trudnych przejściach, po miesiącu znajomości zamieszkali razem ze swoimi dziećmi z poprzednich małżeństw a po 3 miesiącach się zaręczyli. To jest facet, który nie bał się niczego, wiedział że kocha tą kobietę i wiedział czego chce. Także na prawdę nie wierzcie w te bzdury i absolutnie niech was Matka Boska broni cokolwiek takiemu komuś tłumaczyć. Niech idzie, życzcie mu wiatru w żagle i tyle. Gwarantuję, że za jakiś czas zobaczycie go jak spaceruje zakochany z nową ukochaną i wtedy, jeśli w porę nie pozbyć się iluzji, to dopiero może zaboleć i ukłuć. Nie warto :)

Kompromisy i ich konsekwencje.
08 czerwca 2019, 23:48

Hej hej tu wasz ulubiony gej. Dzisiaj poruszymy temat kompromisów. Jako taki mały wstęp do tematu budowania relacji. Temat trudny, ja postaram się to uprościć bo życie już jest i tak wystarczająco skąplikowane samo w sobie :)

Więc większość ludzi twierdzi, że kompromis to wspaniałe narzędzie do budowania relacji. Czyżby? Zacytuję kogoś bardzo mądrego - ,, jeśli ludzie mówią, że kompromisy pomagają utrzymać związek w dobrym stanie to kardiolodzy i onkolodzy dodają - i zostać naszymi pacjentami''. Podpisuję się pod tym rękami i nogami. 

Oczywiście, wiemy wszyscy, że nie ma ludzi idealnych, nie istnieje nasza idealnie dopasowana połówka jabłka, której wszystkie wady dla nas będą niesamowitymi zaletami. Ludzie sa różni i niektóre rzeczy musimy nauczyć się akceptować, jeśli chcemy być w relacjach. Natomiast pojawia się tutaj pytanie, czego ten kompromis ma dotyczyć? Jeśli są to sprawy, które nie wywracają naszego życia do góy nogami, czyli partner chrapie, pierdzi przez sen, nie opuszcza deski albo rozrzuca skarpety po całym domu, albo za długo siedzi pod prysznicem to jak najbardziej. Jeśli jest to coś, co na prawdę możemy w stu procentach zaakceptować to wtedy na kompromis trza iść :)

Jeśli kompromis dotyczy tego, że zdradzamy siebie i zgadzamy się na warunki które nam nie odpowiadają, na brak szacunku lub ogólnie na cokolwiek czego nie chcemy to w zależności od tego, czy wyrażamy to poprzez rzucanie talerzami o ścianę i awantury czy siedzimy i trzymamy to w sobie jak zgniłe jedzenie to właśnie jesteśmy na dobrej drodze do któregoś z powyżej wspomnianych gabinetów lekarskich. Każdy kto kiedykolwiek zdradził sam siebie wie, jak wysoką cenę się za to płaci. I odsetki. Dlatego nigdy nie można tego robić. Kompromis nie może być czymś na co się zgadzamy poświęcając siebie. Jeśli kobieta się pyta co ma zrobić, bo jej partner chce się spotykać z innymi kobietami i proponuje jej otwarty związek a ona tego nie chce, to gdzie tu kompromis? Ona może się zgodzić, zdradzić siebie, powoli tracąc siebie, swoją godność i poczucie własnej wartości. I zaraz się nie obejrzy a będzie wycieraczką do nóg. Wydaje się takie nierealne? Każdy z nas to robi nagminnie i ciągle. Wiecznie się zgadzamy na rzeczy, które nas ranią, krzywdzą i prowadzą do naszej frustracji. Myślimy że kiedyś się to zmieni. Jakiś piękny dzień nastąpi i będzie bajka Disneya. Niestety taki dzień nie nadchodzi. Więc jeśli coś nam nie odpowiada, z czymś się nie zgadzamy to natychmiast mówimy o tym. Mówimy jeden raz. I w zależności od reakcji podejmujemy decyzję. Albo się zgadzam, zamykam się ale nie na zasadzie siedzę cicho a w środku gnije. Po prostu akceptuję to i nigdy więcej o tym nie pomyślę. Albo się nie zgadzam, mówię adios amigos i macham na pożegnanie. Nie pozwalajmy sobie oddawać siebie za garstkę iluzji i bzdury o tym że życie nie jest zero jedynkowe i takim trzeba być elastycznym. Trzeba być elastycznym tylko do momentu w którym nie zginamy się w pół i łamiemy sobie kręgosłup. bo możemy wylądować na wózku, a kto nas popchnie dalej przez życie? 

 

Jak rozkochać w sobie każdego faceta.
13 maja 2019, 23:16

Witam po krótkiej przerwie.

Jak w tytule. Dzisiaj powiem wam taki sekret, że zmieni on wasze życie. Powiem wam, w jaki sposób rozkochać w sobie do szaleństwa każdego faceta i jak prostym sposobem sprawić, żeby każdy facet którego sobie wymarzycie był wasz na zawsze. Mam wielkie doświadczenie w tej sprawie ponieważ udało mi się to zrobić z bardzo wieloma osobami i na pewno ten sposób działa. Dobrze, zacznijmy zatem.

Oczywiście żartuje, nic takiego nie istnieje. Żadna czarodziejska pastylka, albo inne tego typu bzdury. Chociaż z tego co się orientuję, szkoły uwodzenia pękają w szwach także być może jednak nie mam wystarczającej wiedzy w temacie. Natomiast jeśli ktoś zastanawia się nad takimi sprawami, to wypadałoby wyjść spod stołu, bo taka osoba tam właśnie siedzi, niżej się nie da. Można jednak nadal próbować wróżyć z fusów z kawy rozpuszczalnej. Jak kto lubi. Do rzeczy. 

Dzisiaj powiem o czymś co nazywa się szacunek do siebie. Kiedy się go traci, czy jest to coś ważnego, czy tylko piękne słowa, i co to w ogóle znaczy. 

Czy jeśli kobieta, lub mężczyzna sypia z kim popadnie to oznacza, że nie ma szacunku do siebie? Wiele osób zapewne powie że tak. Natomiast ja w tym nic takiego nie widzę. Kiedy zaczyna się brak szacunku do siebie? Wtedy, kiedy stawiamy kogoś nad sobą. Wtedy kiedy ten Pan z którym się przespałyśmy nie dwoni, nie odpisuje i ma nas w dupie, a my myślimy że pewnie jest taki nieśmiały, albo boi się zaangażowania. To jest swoją drogą bardzo ciekawy temat, który pewnie wkrótce poruszymy. Ale póki co jesteśmy przy szacunku do siebie. Więc jeśli ktoś wyraźnie nami nie jest zainteresowany, a my pomimo tego biegamy za nim, szukamy dobrych rad co tu zrobić, jak go sobą zainteresować i w jakim stroju zatańczyć przed nim na stole następnym razem albo jaką orkiestrę wynająć na romantyczną kolację przy świecach, żeby zaszokować go swoją wyjątkowością, to warto zrobić krok w tył i puknąć się w łeb. Kiedy ktoś nas nie chce, nie potrzebuje i wyraźnie to pokazuje, jedyna poprawna reakcja to odwrót i życzenie mu wszystkiego najlepszego. Po prostu to nie jest nasza osoba i tyle nie ma co żałować ani wycierać smarki spod nosa. Jeśli spotykamy się z kimś i ten ktoś nas rani, robi rzeczy które nas krzywdzą i pomimo naszyh próśb nie zmienia swojego zachowania, a my nadal jęczymy, narzekamy ale nadal trwamy w tym związku, wtedy nasz szacunek do siebie zakopuje się 100 metrów pod ziemią. I znika. Nigdy nie można tracić szacunku do siebie samego. Nie dlatego, że to takie piękne teorie i słowa. Dlatego, że jeśli tracimy szacunek do siebie nic nam nie pozostaje bo siebie mieć już nie będziemy. Jakie są to sytuacje?

Kiedy tłumaczymy się ze wszystkiego, pomimo że wiemy że mamy rację. A nawet jeśli nie mamy racji nie należy się tłumaczyć. Trzeba przeprosić i wyrazić skruchę (jeśli jest to szczere), a potem dać drugiej stronie możliwość przemyślenia sytuacji. Szacunek zachowujemy w sytuacji, kiedy ZAWSZE kierujemy się zasadą : nie interesują mnie relacje z kimś kto nie jest zainteresowany relacjami ze mną. A to się wyczuwa na kilometr. Zawsze wiemy o tym, chociażby podświadomie, że ktoś chyba nie za bardzo nas ceni albo nie zależy mu na nas. Dlaczego ludzie biegają za tym co jest nieosiągalne? Dlczego stawiamy kogoś ponad sobą uważając że on czy ona jest lepsza ode mnie? Oczywiście to wynika z neurotyzmu i różnych skąplikowanych rzeczy w podświadomości, bo nikt świadomie się tak nie zachowuje. Ale warto nad tym pracować, żeby po prostu mieć zdrowe relacje międzyludzkie, szczęśliwe życie i fajny związek. Po prostu bez tego nie ma szans. Zawsze będziemy ''trafiać'' na nieodpowiednie osoby a potem będziemy mówić, no tak przecież ja mam pecha. Zawsze trafiam na idiotów albo na niewierne kobiety. Czy co tam jeszcze nam umysł podpowie. Prawda jest natomiast taka, że my na nic nie trafiamy przypadkowo tylko wszystko w naszym życiu wybieramy sami. I jeśli kolejny związek kończy się w ten sam sposób, albo kolejny facet zachowuje się tak samo, to warto otworzyć szerzej ślepia i przyjrzeć się temu dokładniej. Albo można też trwać w związkach które są byle jakie i nie przynoszą szczęścia ani miłości, ale myśleć sobie, że takie jest życie i nikt nie jest idealny, i inni mają gorzej :).

To już zależy od was. Myślę jednak, że warto zrobić w swoim życiu wszystko, żeby być szczęśliwym bo życie mamy tylko jedno, a poza tym nigdy nic nie wiadomo i nigdy nie wiemy ile mamy czasu.