Najnowsze wpisy


Zaopiekuj się mną.
06 sierpnia 2021, 20:01

Zaopiekuj się mną, nawet gdy nie będę chciał, czyli o Państwie opiekuńczym.

Dzisiaj zdecydowałam się poruszyć poniekąd kontrowersyjny temat, ponieważ związany z polityką a jak wiadomo o polityce się nie rozmawia, ale z racji tego, że mam buntowniczą duszę, to nikt nie będzie mi mówił o czym mogę rozmawiać a o czym nie.

Już dawno przestałam się przejmować opiniami innych a to dlatego, iż wiem że opinia jest jak dupa, każdy jakąś ma ale jednak każda jest inna. Ja z racji tego, że mam dupę dosyć sporą, śmiem twierdzić, że po prostu te wszystkie opinie innych które się w niej znajdują wpłynęły na jej rozmiar, więc już nie przedłużając, przechodzimy do meritum.

Obserwując postawę niektórych ludzi, odnośnie tego jak życie i Państwo powinno wyglądać, nasunęły mi się pewne wnioski którymi postanowiłam podzielić się z Państwem, nie po to, żeby zmieniać jakiekolwiek wasze poglądy a jedynie po to by znowu pośmiać się z rana i iść przez życie z uśmiechem na ustach. 

Niektóre osoby uważają, że państwo opiekuńcze, czyli takie które :

a) daje "za darmo" różne benefity i pieniążki, przy czym dając je ludziom, którzy niczym sobie na nie nie zasłużyli, oraz poniekąd karząc ludzi, którzy coś robią i są odpowiedzialni sami za siebie

b) decyduje za nas co jest dla nas dobre a co nie i wyznacza nam "najlepsze" ścieżki dla nas a tym samym decyduje i wtrąca się w sprawy całkowicie prywatne każdego z nas 

c) niczym Robin Hood, rozdaje biednym a zabiera bogatym (nie wliczając w to bogatych członków swojej rodziny, przyjaciół i znajomych) 

d) traktuje wszystkich jak swoją własność, którą właściwie coraz bardziej się stajemy 

e) rości sobie prawo do dyktowania nam co mamy robić a tymczasem sami samo się do tego nie stosuje, plując nam pod nogi niczym stara cyganka która rzuca na nas klątwę, i wiele wiele innych ciekawych założeń, które takie państwo promuje, jest najlepszą możliwą wersją jaka tylko może być. 

Czyli najlepiej - nic nie robić, być nieudacznikiem życiowym, nie brać odpowiedzialności za swoje czyny i czekać pod kościołem aż państwo przyjdzie i da. Niestety, taka postawa przejawia się u takich ludzi nie tylko w stosunku do Państwa ale co gorsza w stosunku do innych ludzi. Czyli tak zwane roszczeniowce. Co śmieszniejsze tacy ludzie naprawdę wierzą, że oni coś dostają za darmo. Tak jak wspominałam w poprzednim wpisie, za darmo jest tylko ser w pułapce na myszy, ale Ci ludzie zdają się tego nie zauważać. Każdy, nawet taki jak ja, który z matematyką ma niewiele wspólnego umie chyba dodać dwa do dwóch i powinno wyjść cztery. Niestety obliczenia takich ludzi z logiką mają tyle wspólnego co ja z bankowością i według ich obliczeń 0+0=2.

Czyli tak samo jak wytrawna gospodyni domowa, potrafią wyczarować coś z niczego. Wiadomo oczywiście, że nikt nic nam za darmo nie daje, powiem więcej, wręcz zabiera i wychodzimy na minus bo w zamian za iluzje otrzymania gratisu, oddajemy coś bezcennego czyli swoją wolność. 

Moja teoria (spiskowa oczywiście), gdyż jestem szurem, foliarzem oraz płaskoziemcą (żartuję, tylko foliarzem i szurem) jest taka, iż niebawem Państwa wykorzystają jeszcze bardziej pazerność, lenistwo i głupotę ludzką do tego żeby za okruchy spod stołu zabrać im jeszcze więcej wolności a ludzie zamiast się zastanowić, będą wiwatować radośnie wystawiając zęby w szerokim uśmiechu ciesząc się jak to wspaniałe Państwo znowu daje coś za nic. Nie będę się już rozprawiać na temat tego, jaki destrukcyjny wpływ na rozwój ludzkości mają te wszystkie benefity, które mogłyby się spokojnie nazywać "narób dzieci jak karaluchów a wybudujesz sobie piękny dom", "bądź śmierdzącym leniem i nie szukaj pracy, bo damy Ci zasiłek także siedź dalej na dupie i hoduj na niej grzyby" i tym podobne.

A teraz zagadka - co by było gdyby, na dupie rosły grzyby? Poprawna odpowiedź - wtedy z czasem stałaby się lasem. Taki odstęp liryczny :D

Więc tak, dla wszystkich tych którzy promują taki styl życia - jeśli waszym celem jest zniszczenie społeczeństw i hodowanie pasożytów których bardzo łatwo można kontrolować strasząc zabraniem tego co i tak nie jest wasze i wam się absolutnie nie należy - brawo, powoli i skutecznie osiągacie swoje cele. 

Z tego miejsca pozdrawiam wszystkich nieudaczników i żebraków! I do usłyszenia niebawem 🙂

 

 

Magiczna tabletka.
30 lipca 2021, 12:43

Chciałam opowiedzieć dzisiaj historię, o magicznej tabletce, która jest odpowiedzią na wszystkie wasze problemy, rozterki oraz pomoże wam wznieść wasze życie na inny, wyższy poziom. Jak to mówią w Anglii, let's go!

Pomimo, iż fenomen magicznej tabletki występuje zapewne od dawna na tym świecie, dopiero ostatnio zaczynam zauważać, jak bardzo zabawne i idiotyczne jest to, o czym za chwilę powiem. A moją uwagę przyciągnął ten temat, zwłaszcza ostatnio, kiedy w związku z sytuacją na świecie można to jeszcze lepiej zaobserwować.

Czym jest owa magiczna tabletka? Jest ona rozwiązaniem, które gwarantuje wszelką pomyślność, bez wkładu własnego. Magiczna tabletka może być dosłownie tabletką, ale może być również sposobem radzenia sobie z problemami. W sam raz dla śmierdzących leni! :D

Także jeśli jesteś śmierdzącym, obsranym leniem, czytaj dalej a dowiesz się bardzo ciekawych rzeczy. A jeśli nie jesteś, to tym bardziej czytaj bo gwarantuję że uśmiejesz się po same pachy.

Normalny człowiek, który ma chociaż minimalny poziom rozumu wie, że w życiu nic nie ma za darmo, a darmowy ser jest tylko w pułapce na myszy. On wie, że jeśli chce być zdrowy, to dba o to zdrowie zanim zachoruje. Jeśli chce być szczupły, to rusza dupę z kanapy i coś robi, żeby być szczupłym, idealnie zanim doprowadzi się do stanu niepełnosprawności. Wie on również, że jeśli chcemy wychodować ziemniaki, to nie sadzimy pomidorów, a mięso kupuje się w sklepie mięsnym a nie u jubilera. 

Niestety zaskakujące jest to, jak wiele osób myśli zupełnie inaczej. Nie wiedzieć czemu, osoby takie czekają właśnie na naszą magiczną tabletkę, którą ktoś im da i to rozwiąże ich problemy, które w conajmniej 90 procentach są spowodowane ich głupim zachowaniem w przeszłości. Czyli 40 letni człowiek, który jedyne co robi w swoim życiu to modlitwa do bożka z telewizora, picie piwa i obżeranie się kebabem z sosem arabskim (bez sałatek!) myśli, że w razie jakiejkolwiek choroby, ktoś przyjdzie i da mu magiczną tabletkę, dzięki której będzie zdrowy. I potem taki osobnik chodzi po osiedlu, i opowiada jak to on dba o swoje zdrowie. Tym samym jest sytuacja, kiedy ktoś należy do gangu Georigio Ulani, jedyną jego aktywnością jest przesuwanie palcem po ekranie telefonu, ale on będzie zamawiał suplementy diety, żeby shudnąć. Bedzie pić ocet jabłkowy z cytryną, będzie obserwował wszystkie media społecznościowe o tematyce chudnięcia, ale nie pomyśli, że życie jest o wiele prostrze niż nam się zdaje, i wystarczy się ruszyć. 

Ludzie w dzisiejszych czasach są tak leniwi, tak bardzo nie chcą brać odpowiedzialności za siebie samych, że coraz więcej z nich sięga po takie magiczne tabletki, żeby mieć pozory robienia czegoś ze sobą. A potem płaczą jak coś się stanie, i pojawia się myśl, cytując klasyka ''jak do tego doszło - nie wiem''. No tak doszło, że skoro ja palę fajki jak smok Wawelski, to wiem, że mogę zachorować na raka i nie będę miała do nikogo pretensji. Tak doszło, że skoro lubię się obżerać na noc czekoladą i robię Netflix and chill, to nie oczekuję że będę miała energię,motywację, bikini fitness i zdrowie. 

Powiem tak, nieprawdopodobne, a jednak. Fenomenalne. Z jakiegoś powodu, jesteśmy tak skonstruowani, że dopiero jak stoimy nad grobem, to otwieramy oczy i wtedy nagle pojawia się motywacja do zmian. Często niestety jest już na to za późno. Ale na szczęście świat jest pełen magicznych tabletek i magików, którzy budują sobie kolejne posiadłości za pieniądze ludzi, którzy lubią napychać kieszenie innym w zamian za iluzję tego, że coś się zmieni, bez zmiany czegokolwiek. Bardzo wygodna i komfortowa wizja. I dlatego warto w to inwestować. 

Ostatnio prowadziłam rozmowę z osobą, która w wieku trzydziestu kilku lat już dorobiła się cukrzycy, nadciśnienia, wysokiego cholesterolu i innych problemów zdrowotnych. I ta osoba, powiedziała mi, że zdecydowała się zaszczepić. Kiedy ją zapytałam, skąd jej decyzja, powiedziała, że chce dbać o swoje zdrowie. Myślę sobie - no kurwa nie wierzę. Stand up comedy i Rafał Pacześ nie wymyśliłby lepszego żartu. Dla mnie osobiście jest to strasznie zabawne i głupie. A takich przykładów codziennie widuję conajmniej kilka, jak nie kilkanaście. 

Więc już powoli kończąc ten przyjemny wątek, polecam wszystkim wyrzucić wszystkie tabletki z iluzji i zacząć po prostu żyć i działać, a nie czekać na zbawienie. Oczywiście to tylko skromna propozycja, nie mówię nikomu jak ma żyć, chociaż czasem bardzo bym chciała to zrobić. Ale pilnuję się i swojego neurotyzmu, żeby nie zerwał się ze smyczy. A tymczasem, borem, lasem, żegnam i do następnego razu. 

O dupie Maryny
30 lipca 2021, 12:40

Witam witam i o zdrowie pytam. 

Nowa koncepcja bloga jest sponosorowana przez moich znajomych, którzy namówili mnie do tego, żeby podzielić się ze światem moim talentem oratorskim, który według nich posiadam. Zatem skoro jestem niczym nadworny błazen króla Zygmunta - Stańczyk, to aż żal nie wykorzystać takiej okazji aby umilić i rozpromienić wam każdy dzień moim gawędziartwem. 

Od razu zaznaczam, że momentami wpisy będą chamskie i ordynarne, więc jeśli ktoś jest wrażliwą duszyczką, albo lubi obwiniać innych o swój zjebany humor, to radzę uprzejmie przenieść się na inną stronę, najlepiej pudelka - tam na pewno nie spotka was żadna krzywda. Tutaj natomiast, może być różnie. 

Dobrze, ostrzeżenie zaaplikowane, teraz proszę nie mieć pretensji, wszystko jest na waszą odpowiedzialność.

Postanowiłam zmienić troskę koncepcję bloga na bardziej rozrywkową, ponieważ zauważam ostatnio tak wiele sytuacji wartych skomentowania, że aż żal nie wykorzystać. A kabaret pod wyrwigroszem miał już swoje 5 minut, więc teraz kolej na mnie. Póżniej, jak już stanę się sławna, założę konto na youtube, będę nadal pierdolić głupoty i zdobywać coraz więcej sławy i fanów, potem zostanę milionerką i zamieszkam na Wyspach Kanaryjskich. Tam, będę ratować małe żółwiki, które udławiły się petami, które jakieś wstrętne brudasy wrzucają do wody. I życie mam już ułożone. Całkiem niezła perspektywa.

W zależności od waszej aktywności, będę się też dzielić prywatnymi przeżyciami, które z perspektywy czasu, mogłbyby posłużyć jako scenariusz do serialu Brazylijskiego pod tytułem Brunhilda, ślepa księżniczka która była sprzątaczką, zanim wujek matki jej kuzynki powiedział jej, że tak na prawdę jest zaginioną księżniczką z Arki Noego. A ona z tą ścierą całe życie pucowała te kredensy, te zastawy z chińskiej porcelany, doiła te krowy, i w tajemnicy podkochiała się w ogrodniku, który potem okazał się jej ojcem. Potem wyszło na jaw, że on jednak nie był ojcem biologicznym, o czym też dowiedział się dopiero w 11657 odcinku, i był zrozpaczony. A to wszystko przez matkę, która w tamtym czasie wyjechała do Niemiec na ogórki. 

Wiem wiem, już jesteście strasznie rozbawieni, a ja nawet jeszcze nie zaczęłam, więc zanim dopowadzę was do ekstremalnego stanu, idę sobie kontynuować moje ważne zajęcia. 

Pozdrawiam serdecznie i do usłyszenia wkrótce! 

Komunikacja niewerbalna...
11 lipca 2020, 14:42

... czyli jak rozpoznawać, co autor miał na myśli.

Mądra księga mówi - ''po owocach ich poznacie''. Warto to zapamiętać i co ważniejsze, warto wdrożyć to w życie. 1/3 problemów sama się rozwiąże.

W idealnym świecie, wszyscy ludzie byliby krystalicznie czyści i otwieraliby się przed nami niczym małż w muszli. W świecie idealnym wszyscy mówiliby nam wprost o swoich uczuciach i zamiarach. Wtedy oczywiście znalibyśmy ich intencje i nie byłoby niedomówień. ALE. Świat tak nie wygląda i nie funcjonuje. Ludzie większości rzeczy nie powiedzą nam wprost. Wynika to z faktu, że najcześciej boją się że pomyślimy o nich źle, mogą wiele stracić, boją się nas zranić, chcą coś ugrać dla siebie, chcą ładnie wyglądć w oczach innych. Pomimo to, jest możliwe bardzo czytelne zrozumienie intencji innych ludzi i ich stosunku do nas. Należy po pierwsze przestać słuchać co mówią. Po drugie należy zacząć patrzeć na ich czyny. I wszystko będzie jasne i czytelne. 

Rzeczywistość przeważnie jest o wiele bardziej prosta i nieskąplikowana niż nam się wydaje. Jeśli przestaniemy chować się za iluzjami, będziemy słuchać siebie i nie będziemy wymyślać historii, których zwyczajnie nie ma, jesteśmy uratowani :)

 

Jeśli my zaczynamy się zastanawiać, czy komuś na nas zależy to najprawdopodobniej już samo to jest odpowiedzią. Ponieważ, jeśli komuś na nas zależy takie pytania i rozterki nie będą powstawać. Jeśli ktoś nie proponuje nam niczego konkretnego, nie proponuje spotkań, nie robi żadnych kroków w naszą stronę, przy czym powtarzając usilnie jak to bardzo nas kocha czy uwielbia, to nie tzeba tego słuchać. Pisarze są uzdolnieni i im pozostawmy pisanie bajek. Natomiast ludzie wokół nas również mogą mieć bardzo bujną wyobraźnie i opowiadać nam baśnie tysiąca i jednej nocy. Ale trzeba to traktować jako opowieść, bajkę. Nie jako prawdę. Nie trzeba sobie wymyślać, że ktoś jest nieśmiały, wstydliwy, ma złamane serduszko i się boi. Może i tak, ale to nie jest kwestia dla nas do analizy. Naszej analizie powinno tylko podlegać, czy słowa pokrywają się z czynami. Jeśli nie, to już wiemy o co chodzi. Jeśli ktoś nas trzyma jako wyjście ewakuacyjne, to oczywiście on powie nam wszystkie piękne słowa, które chcielibyśmy usłyszeć. Nie trzeba tego słuchać. Zrozumcie - jeśli ktoś do nas nie pisze, znaczy że nie chce. Tylko tyle i aż tyle. Jeśli ktoś nie próbuje nas poznać, nie zadaje nam pytań, to znaczy, że go nie interesuje poznawanie nas. Kiedy dwie osoby są zaangażowane, relacje układają się na luzie, bez stresu, bez analiz. Miło i przyjemnie. Moja ukochana kobieta mówi: ''jeśli coś nam się wydaje, to przeważnie nam się nie wydaje''. Warto zapamiętać. I nawet jeśli zauważamy brak zbieżności w czynach i słowach, to nie trzeba podskakiwać coraz wyżej żeby kogoś sobą zainteresować. Nie wolno nigdy nikogo stawiać nad sobą. Po prostu nie tracimy czasu na takie śmieci i idziemy dalej.

Podam kilka przykładów z życia wziętych, ostatnio wiele rozmawiam z ludźmi na ten temat i przytoczę po prostu kilka sytuacji żebyście mogli lepiej zrozumieć przekaz :)

Facet spotyka się z kobietą i nagle ona mówi, że będzie zajęta w najbliższym czasie bo ma projekty do wykonania. Przestaje się spotykać, nie odpisuje. Chłopak od razu wpada na świetny pomysł, żeby jej pomóc bo taka biedna zawalona obowiązkami. im bardziej on proponuje pomoc, tym bardziej ona znika i nie odpowiada. I chłopak się pyta, dlaczego ona mu wprost nie powie, że się znudziła czy nie chce się z nim spotykać. I to go trzyma przy niej i nie może się odhaczyć. Bo ona NIE POWIEDZIAŁA. No, nie powie :)

Kobieta spotyka się z facetem w relacji seks only. Tylko, że ona nie widzi, że to jest seks only. Ona myśli, że jest w związku. Facet, kiedy się widzą, mówi jej że ją kocha, obsypuje komplementami, mówi jej że są w związku, że tęskni pomiędzy spotkaniami, opowiada jakie to wielkie plany on ma w stosunku do niej. Tylko, że pomiędzy spotkaniami u niej w sypialni, on nie ma czasu się spotkać. On jest takim samotnikiem, że potrzebuje byc sam. On nie potrzebuje wychodzić na randki. Nie potrzebuje zaprosić jej do siebie, poznać ze znajomymi. Oczywiście on znajduje bardzo obiektywne powody, więc jak to mówią wychodzi suchy z wody. Ona nie ma się do czego doczepić. Ale czuje, że coś nie gra. Na pytanie, dlaczego utzymuje tą znajomość mówi, że przecież on ją kocha i po prostu on jest bardzo wielkim indywidualistą i trzeba być cierpliwym. I tak już czeka od 8 miesięcy. A gdyby nie opowiadać sobie durnych historii, to już dawno ta historia byłaby zakończona. Ona i tak się zakończy z negatywnym skutkiem dla niej. A mogłaby już to skończyć, ten cyrk. 

Facet poznaje na portalu randkowym dziewczynę. Świetnie im się rozmawia, po nocach spać nie mogą tak nadają. Wszystko super, w dodatku dziewczyna jest piękna. Po kilku tygodniach, nadchodzi pora przenieść znajomość do realu ( nie do sklepu :D). Umawiają się, on już merda ogonem od samego rana. Godzinę przed spotkaniem ona je odwołuje. Niestety musi odwieźć siostrę do szpitala, nagła sytuacja. No cóż, każdemu się może zdarzyć, prawda? Umawiają się na następny tydzień. I jak się domyślacie, tym razem dzień przed ona znowu odwołuje. Podając oczywiście powód który nie podlega dyskusjii. I tak kolejne 6 razy. Chłopak siedzi i nic nie rozumie, martwi się, chce pomóc. Nadal oczywiście korespondencja telefoniczna na wysoki poziomie intensywności. Na pytanie, dlaczego nie zablokuje tej dziewczyny mówi, że przecież to nie jej wina, przecież ciągle rozmawiają więc jej na pewno zależy, ona ma pecha po prostu, ciągle im się nie udaje, ale jak w końcu się spotkają to już będzie happy end. Tylko, że on nie wie, że oni się nigdy nie spotkają. 

I takich przykładów można mnożyć w nieskończoność. Mam nadzieję, że wy nie działacie w taki sposób, bo życie samo w sobie już przynosi nam wystarczająco zmartwień, żeby sobie jeszcze samemu ich dokładać na własne życzenie. 

Pozdrawiam wszystkich gorąco!

 

 

Dlaczego trzeba traktować innych tak jak...
04 lipca 2020, 13:33

Jest takie słynne powiedzenie, które brzmi - "Traktuj innych tak, jak sam chcesz być traktowany". Brzmi bardzo szlachetnie i postępując w ten sposób możemy nawet mieć poczucie, że jesteśmy bardzo dobrymi ludźmi i takimi wspaniałomyślnymi. I że jesteśmy Matką Teresą z Kalkuty, bo ktoś w nas rzuca kamieniami a my odpowiadamy otwartym sercem i życzliwym uśmiechem. Przyjrzymy się dzisiaj temu, dlaczego to powiedzenie nie ma racji bytu i jak można skończyć, stosując się do niego. A można skończyć jako męczennica pańska. Także odpalcie fajkę, czy co tam palicie i zaczynamy :)

Istnieje taki pogląd, że ludzie są źli bo wykorzystują innych i biorą wszystko za pewnik. Mogę się z tym zgodzić, ale to na pewno nie wynika z tego, że ludzie są źli z natury i tylko czekają żeby nas wypatroszyć. Po prostu taka jest ludzka natura, że jeśli dostajemy coś bez wysiłku, bez włożenia żadnego zaangażowania w to, co dostaliśmy, nie doceniamy tego tak bardzo jak wtedy, gdy musimy najpierw coś zainwestować w otrzymanie tego. To jest normalne i w sumie nic w tym dziwnego. Szybciej wydamy pieniądze, które znaleźliśmy na ulicy niż te, na które zapracowaliśmy ciężką pracą wkładając w to wysiłek i poświęcając sporo. Dlatego swoją drogą ludzie, którzy wygrywają duże sumy na loteriach, bardzo szybko stają się biedniejsi niż byli wcześniej.

Ale.

Jak w takim razie powinniśmy traktować innych? Myślę, że prawidłowa odpowiedź znajduje się w tytule wpisu. Czyli po prostu traktować ich tak, jak oni nas. Być otwartym, mieć dobre zamiary i nie tracić energii na zemsty, czy jakieś bezsensowne zachowania, które przynoszą nam same szkody. ALE. Otwartym, serdecznym i uprzejmym, kochającym i uczciwym, szczerym i zaangażowanym trzeba być w stosubnku do osób, które są takie dla nas. Nie trzeba wpychać naszej dobroci na siłę komuś, kto tego nie dość że nie docenia, to wcale nie chce i nie potrzebuje. Nie trzeba wyskakiwać przed szereg i myśleć, że jesteśmy tacy dobrzy, że aniołki już szykują nam miejsce w niebie.

Człowiek, który rozdaje swoje zasoby, oddaje uwagę i energię byle przechodniowi na ulicy, nie ma szacunku do siebie. Jeśli my nie mamy szacunku do siebie, nie wymagajmy tego od innych. Ludzie nas widzą dokładnie tak, jak my widzimy siebie samych. Jeśli dla nas nasze zasoby, nasza wiedza, nasza uwaga i nasz czas jest tak bezwartościowy, że rozdajemy go na prawo i lewo i to byle komu, to oczywistym jest, że każdy to wykorzysta, skorzysta i wypluje. I paradoksem jest to, że najczęściej wtedy obwiniamy o to cały świat, jaki to jest okropny. A to tylko i wyłącznie nasza wina. Bo sami nie szanujemy tego, na co zapracowaliśmy. Dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że nie zbyt wiele włożyliśmy w nasz własny rozwój. Gdyby było inaczej, gdyby się leżało na podłodze i z tego punktu powoli, ciężką pracą odbudowało swoje życie, to zaraz by nam się odechciało rozdawać wszystko jak na promocji w markecie. Zaraz nabralibyśmy szacunku i wiedzielibyśmy, że jesteśmy wartością i wiedząc to, postępowalibyśmy mądrze. Czyli na każde pozytywne zachowanie w naszą stronę, otwieralibyśmy się a na każde zachowanie które nam nie odpowiada i godzi w nas, zamykalibyśmy się natychmiast. 

Napiszę osobny wpis o komunikacji niewerbalnej, bo z tego co obserwuje wielu ludzi ma bardzo duży problem z odczytywaniem sygnałów niewerbalnych i miotają się nie rozumiejąc kompletnie sytuacji. Ale teraz napomknę tylko, że jeśli ktoś się np. spóźnia na spotkanie z nami, to po zakomunikowaniu tej osobie, że nam się nie podoba taka sytuacja a sytuacja się powtarza, to należy spóźnić się jeszcze bardziej niż on. Nie dlatego, że to jest manipulacja i gierki. Dlatego, że ten człowiek najwyraźniej ma inne podejście do czasu niż my. Więc trzeba się dostosować do jego trybu myślenia. Albo po prostu w ogóle się nie spotykać - tak byłoby najlepiej no ale czasami zależy nam na relacji więc nie chcemy podjmować zbyt drastycznych kroków. Skoro dla tej osoby czas jest pojęciem względnym, to dla nas na spotkaniach z nią niech też taki będzie. Jeśli ktoś nas ignoruje, nie odpisując nam przez dwa dni a potem mówiąc, że był zajęty, to również trzeba przyjąć jego wartości i robić dokładnie to samo. Bo skoro komuś się wydaje, że jego zachowanie jest w porzaku w stosunku do nas, to w drugą stronę na pewno też będzie w porządku :). Oczywiście tutaj mówimy o osobach, które są dla nas ważne, bo jeśli tak postepuje ktoś, kto nie ma dla nas zbyt wysokiego znaczenia na ten moment, to oczywiście żegnamy się bez analizowania. Nie tracimy czasu na znajomości z ludźmi, dla których nie stanowimy żadnej wartości i oni nam to wyraźnie komunikują swoim zachowaniem. A jak wiadomo, Merci wyraża więcej niż tysiąc słów :)